
Zbigniew Bartman: "Panika to największy problem drużyny"
2025-03-21
Autor: Tomasz
ŁKS Commercecon Łódź rozpoczął fazę play-off Tauron Ligi od niespodziewanej porażki. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym drużyna uległa Stali Mielec 1:3, co stawia ją w trudnej sytuacji przed rewanżem. Zawodniczki z Łodzi miały problemy z grą pod presją i popełniły zbyt wiele błędów, co bezlitośnie wykorzystała ambitna drużyna Stali. Teraz ŁKS musi znaleźć sposób, by odwrócić losy rywalizacji.
Po meczu Zbigniew Bartman, pełniący funkcję trenera, zdecydował, że zawodniczki nie przejdą przez halę, aby podziękować fanom za doping, mimo porażki. – To była moja decyzja, aby dziewczyny zeszły z boiska. Jeżeli kibice mają pretensje, to proszę o zrozumienie. Chciałem szybko spotkać się z zespołem w szatni i szczerze porozmawiać, ponieważ kryzys trwa za długo. Tylko dzięki dobrej komunikacji możemy znaleźć rozwiązanie – wyjaśnił Bartman.
- Na boisku mamy do czynienia z paniką. To nie chodzi o technikę czy taktykę – boimy się porażki, a im bardziej się jej obawiamy, tym bardziej ją przyciągamy. Ponadto dochodzą błędy własne. W pierwszym secie mieliśmy ich siedem, przy trzech po stronie przeciwnika. Mimo większej liczby zdobytych punktów przegraliśmy przez własne pomyłki – dodał.
Bartman jest przekonany, że szczera rozmowa z całym zespołem pozwoli odbudować morale przed meczem w Mielcu. W przypadku zwycięstwa ŁKS wróci do Łodzi, gdzie będą musiały przypieczętować awans jeszcze jednym wygranym spotkaniem. Chociaż Bartman nie ma doświadczenia jako trener, posiada bogatą karierę zawodniczą i pracował z czołowymi trenerami na świecie, z których czerpie wiedzę.
- Najtrudniejsze są momenty, gdy trzeba "postawić kropkę nad i". Cały czas powtarzam dziewczynom, żeby nie myślały o tym, co się stanie, gdy przegramy akcję, tylko co musimy zrobić w danej chwili. Jak mawiał jeden z moich ulubionych trenerów, Angelo Lorenzetti: siatkówka to sport, który może zabić zespoły, kiedy nie grają, czyli między akcjami – podkreślił Bartman.
Jako były siatkarz, Bartman zna sytuacje, w których drużyna traci tożsamość. - Tak się dzieje, gdy drużyna traci swoją tożsamość lub jej nie miała, a przychodzi moment największej presji, kiedy trzeba wygrywać. Niektóre z takich sytuacji udało się przezwyciężyć, inne nie. Mam nadzieję, że razem znajdziemy wyjście – zakończył.
Ewentualne spotkanie w Mielcu zostanie rozegrane 27 marca o godz. 17:30. Planowany jest również trzeci mecz w Łodzi, który odbędzie się 30 marca, również o godz. 17:30. Wszystko w rękach zespołu, który musi zjednoczyć siły, aby stawić czoła wyzwaniom i wrócić do gry o tytuł mistrza.