Zjadła obiad w Sejmie. Ujawniła, ile płacą posłowie
2024-12-12
Autor: Jan
Katarzyna Bosacka, znana dziennikarka, odwiedziła słynną sejmową stołówkę przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Oto, co odkryła! Stołówka ta zyskała popularność dzięki wyjątkowo niskim cenom posiłków, ale jakość serwowanej żywności pozostawia wiele do życzenia.
"Przypomina szkołę, a nie parlament!"
Ze względu na zakaz robienia zdjęć i nagrywania wewnątrz, Bosacka zdecydowała się zamówić dania na wynos, aby na ulicy podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Dziennikarka podzieliła się swoimi refleksjami na temat sejmowej kuchni, mówiąc: "Te wszystkie mity, że stołówka jest 'na bogato' z luksusowymi potrawami, to nieprawda! To miejsce przypomina stołówkę szkolną, może nieco lepszą, ale wciąż niezbyt zachęcającą. Ceny są bardzo przystępne, ale jakość potraw mocno rozczarowuje."
Bosacka zamówiła popularny zestaw dnia: zupę grochową oraz polędwiczki wieprzowe z ziemniakami i buraczkami, a to wszystko za jedyne 20 złotych. Niestety, zupa smakowała mdło, a polędwiczki były przegotowane, co zdaniem Bosackiej przypominało „posiłki dla pacjentów sanatoryjnych”.
„Zjadłam tylko surówkę”
Dziennikarka fanfaronada recenzując, że jedyną potrawą, którą chętnie zjadła, była surówka z marchewki. "Wszystko było niedosolone, nijakie i pozbawione smaku. Gdybym miała wrócić po zupę grochową i polędwiczki, zastanowiłabym się dwa razy," dodała.
Ciekawą informacją jest, że najgorszym daniem w menu, które kosztowało jedynie 9 zł, okazały się pulpety z kaszy jaglanej. Dziennikarka postanowiła je przetestować, jednak skrytykowała ich brak smaku oraz sztuczny sos.
„Najlepszą potrawą była łosoś”
Z pozytywnych aspektów, Bosacka zauważyła, że łosoś za 24 zł był najlepszym daniem, jakie zjadła tego dnia, choć również mu brakowało przypraw. Kompot, który towarzyszył daniom, zyskał niezłą ocenę, mimo iż smakował jak popłuczyny po owocowym napoju.
Na koniec Bosacka stwierdziła jednoznacznie: „Czy wrócę do sejmowej stołówki? Nigdy!” Wiadomo, że polskie stołówki, w tym ta w Sejmie, muszą dostosować się do rosnących oczekiwań jakościowych gości, bo w przeciwnym razie stracą naszych parlamentarzystów oraz innych odwiedzających!
Cóż, może czas na zmiany? Bosacka wskazuje, że posłowie powinni dbać o zdrowie, a nie tylko o portfel. Czy w sejmowej kuchni zagości nowa jakość? Czas pokaże!