Finanse

Alfred Adamiec. Co zawiodło w PKB? Spadająca konsumpcja to nie tragedia

2024-11-21

Autor: Katarzyna

Co poszło nie tak? Odpowiedź jest prosta: niemal wszystkie komponenty, które składają się na sumę wytworzonych dóbr i usług, zawiodły. Od eksportu netto po konsumpcję prywatną. Tylko akumulacja brutto, głównie nakłady inwestycyjne, zmieściła się w zakładanym przedziale, lecz to staje się niewielkim pocieszeniem, zwłaszcza że oczekiwania na ten rok były już bardzo skromne. Największa negatywna niespodzianka dla analityków związana jest z niższym niż zakładano poziomem konsumpcji prywatnej.

Wysyny wzrost płac, sięgający kilkunastu procent w skali roku, w połączeniu z inflacją na poziomie około 5 proc. (r/r), powinny teoretycznie zwiększać realną siłę nabywczą obywateli. Dodatkowe świadczenia emerytalne i hojne transfery socjalne miały stymulować konsumpcję. Jednak rzeczywistość pokazała, że ekonomia nie jest nauką ścisłą; składa się z ludzkich emocji i obaw. Ludzie nie zawsze reagują zgodnie z modelami, ponieważ ich decyzje zakupowe są kształtowane przez wiele trudnych do zmierzenia czynników, takich jak obawy dotyczące przyszłości, inflacja czy też niestabilna sytuacja polityczna.

Zauważmy też, że przez ostatnie lata, kiedy konsumpcja rosła, zadłużenie finansów publicznych także wzrastało. Dowodzi to, że Polska boryka się z problemem strukturalnym PKB, gdzie zbyt duża część gospodarki opiera się na konsumpcji, a inwestycje spadły do dramatycznego poziomu 17 proc. To porażka, zwłaszcza że miały być podjęte działania mające na celu zwiększenie możliwości inwestycyjnych państwa.

Dodatkowym zmartwieniem jest fakt, że Polska ma niewielką bazę konsumencką w porównaniu do krajów takich jak Stany Zjednoczone czy Indie, gdzie konsumpcja wewnętrzna może stanowić podstawę wzrostu gospodarczego. Nasza gospodarka musi opierać się na eksporcie i inwestycjach, a nie na sztucznym pobudzaniu konsumpcji.

Najlepszą strategią byłoby zwiększenie inwestycji, zwłaszcza prywatnych. Niestety, obecność państwa na rynku inwestycyjnym często ogranicza wolność decyzji, a inwestycje publiczne często wynikają z bieżącej polityki, a nie z rzeczywistych potrzeb gospodarczych. Ostateczne efekty podejmowanych działań np. w postaci środków na transfery publiczne mogą jedynie parabolicznie podtrzymywać chwilowy wzrost, zamiast zapewnić długofalowy rozwój. Wspieranie private'ów powinno być kluczowym celem, aby nasza gospodarka mogła rozwijać się w zdrowy sposób.

W kontekście nadchodzących wyzwań i zmieniającego się otoczenia gospodarczo-politycznego, Polacy muszą być świadomi, że prawdziwy wzrost nie będzie wynikał z chwilowych impulsów, ale z solidnych, długoterminowych strategii inwestycyjnych. To jedyna droga do podniesienia standardu życia naszych obywateli.