Rozrywka

Bełkot i nuda. Film "Putin" Patryka Vegi - recenzja, która zaskakuje

2025-01-10

Autor: Jan

W czwartek, 9 stycznia, w warszawskim Multikinie odbyła się premiera jednego z najbardziej kontrowersyjnych filmów tej zimy. Chodzi o najnowsze dzieło Patryka Vegi pod tytułem "Putin", które wzbudziło wiele emocji jeszcze przed premierą, z racji były ogromnej liczby krajów, które zdecydowały się na jego zakup. 👍

Już po kilku minutach projekcji widzowie mogli odczuć rozczarowanie. Film zamiast porwać, wydawał się nużący i chaotyczny. Po godzinie było jasne, że to, co miało być ważnym głosem w dyskusji o współczesnych problemach, zamieniło się w chaotyczną mozaikę, która nie oferuje żadnej wartościowej analizy funkcjonowania dyktatury w erze Internetu ze świeżym spojrzeniem na fenomen Putina. 🧐

"Putin" Vegi to opowieść o najnowszej historii Rosji, jednak w trakcie seansu brakuje głębszych podtekstów. Film może być tylko ekranową rekonstrukcją najważniejszych wydarzeń ostatnich dekad, co sprawia, że wszelkie dramatyczne momenty są jedynie efektowną, ale pustą formą. Tak było także w przypadku "Polityki" Vegi z 2019 roku, gdzie reżyser jedynie przenosił zasłyszane historie na ekran, nie dodając żadnej analizy ani kontekstu. ⚡️

Choć Vega chętnie nazywa się socjologiem, jego filmy zdają się nie pokazywać żadnej rzeczywistej pracy analitycznej. Jego najnowsze dzieło powtarza tę samą strategię, a momentami sytuacje są wręcz absurdalne, co może wywoływać oburzenie. Na przykład, dramat wojny w Ukrainie jest zaledwie kuriozalnie wpleciony w narrację o duchach z przeszłości.

Narracja filmu jest często niejasna i bełkotliwa – historia zaczyna się w dzieciństwie Putina, które ukazane jest jako piekło dzieciństwa pełne brutalności. Choć werwa w opowieści mogłaby prowadzić do głębszych przemyśleń, koniec końców staje się tylko zlepkiem brutalnych obrazów, co sprawia, że widzowie szybko tracą zainteresowanie. 🤯

Produkcja Vegi, mimo licznych efektów specjalnych, galopuje przez różne lokalizacje, w tym Czarne Morze i Jerozolimę, co dawałowrażenie przepychu, ale w rzeczywistości wydaje się puste i chaotyczne. W szumie akcji giną sensowne przesłania. 🎬

Główną postacią filmu jest Putin, grany przez Sławomira Sobala. Jakkolwiek Sobala doskonale naśladuje gesty i mimikę Putina, w filmie brakuje mu dobrej kreacji – często stoi w bezruchu, co sprawia, że jego postać staje się mało interesująca. Z kolei postać Jelcyna, grana przez Tomasza Dedeka, w kilku scenach pojawia się jako znacznie ciekawsza i bardziej złożona figura niż sam Путин.

Patryk Vega na premierze zapowiedział, że jego celem jest obnażenie mitu Putina, pokazanie go jako człowieka pełnego słabości. Jednak dzieło, które miało demaskować wizerunek dyktatora, w istocie sprawia, że jest on mniej przerażający, co stawia pod znakiem zapytania zamysł całej produkcji. 😳

Czy "Putin" to film, który wstrząśnie światem? A może to jedynie efektowna, lecz pusta forma artystyczna? Na pewno nie sposób powiedzieć, że należy go przegapić – however, emocjonalne zaangażowanie w ten pikantny temat może okazać się niezwykle trudne.