Chersoń: Rosyjskie drony terroryzują cywilów w mieście-widmo
2024-12-12
Autor: Tomasz
Chersoń, miasto położone bezpośrednio na linii frontu, od ponad dwóch lat zmaga się z permanentnym zagrożeniem. Drony i ostrzały artyleryjskie stały się codziennością, prowadząc do ogromnych zniszczeń oraz straty wśród ludności cywilnej.
Mieszkańcy unikają wychodzenia na ulice, co przekłada się na rosnące problemy zdrowia psychicznego, w tym depresję i lęki. Po wyzwoleniu miasta wiele osób szybko dostosowało się do nowej rzeczywistości, jednak niektórzy wciąż nie mogą uwierzyć, że ich życie zmieniło się w taki sposób.
W styczniu 2023 roku obserwowano sceny, które są trudne do zrozumienia dla osoby spoza regionu - ludzie siedzący na ławkach czy wyprowadzający psy, mimo że w tle słychać było eksplozje. Dla wielu była to sytuacja szokująca.
Obecnie Chersoń, niegdyś liczący ponad 300 tysięcy mieszkańców, ma zaledwie około 70 tysięcy. Większość młodych ludzi opuściła miasto, co znacznie podniosło średnią wieku mieszkańców i spowodowało, że miasto przypomina raczej duchowe schronienie niż tętniący życiem ośrodek.
Miasto zmieniło się w miejsce ciężkiej codzienności, gdyż mieszkańcy są codziennie narażeni na ataki dronów. Rosyjskie „drony polujące” stały się powszechnym zagrożeniem, a sytuacja jeszcze bardziej się pogorszyła, gdyż mieszkańcy wskazują na olbrzymią ostrożność i strach przed wyjściem na zewnątrz. Michał Kulpiński z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej mówi o skali problemu: "Rosjanie polują na cywilów, a my musimy być ostrożni, w miarę możliwości unikając przebywania w niebezpiecznych rejonach".
Każdego dnia można usłyszeć o rannych lub ofiarach śmiertelnych, co sprawia, że mieszkańcy czują się jak "zwierzyna łowna". Z tego powodu życie w Chersoniu zeszło pod ziemię, a na zewnątrz można zobaczyć tylko pojedyncze osoby, które muszą wyjść z domów w nagłych sytuacjach. Psychologia mieszkańców jest coraz bardziej złożona, gdyż obok strachu i bólu pojawia się poczucie izolacji.
Organizacje pomocowe działające na miejscu również napotykają trudności. Pracownicy PCPM starają się działać jak najkrócej w Chersoniu, ponieważ każde wejście do otwartego miasta jest obarczone ryzykiem. Michał zauważa, że pomimo licznych ataków, ich misja w Chersoniu jest niezbędna: "Ludzie potrzebują pomocy, a my nie możemy się poddać. Mimo że wielu opuściło miasto, wciąż pozostaje tu tysiące osób, które czekają na wsparcie".
Chersoń, niegdyś tętniący życiem i młodzieżą, dziś stał się miejscem, gdzie każdy dzień przynosi nowe obawy. Miasto-widmo zmaga się z potężnymi wyzwaniami, które mogą wymagać globalnej mobilizacji wsparcia, by przywrócić mu blask starożytnych dni.