"Nie pozwolimy na dezintegrację Syrii ani na zakłócenie jej jednolitej struktury - zadeklarował prezydent Turcji, Recep Tayyip Erdogan, podczas konferencji prasowej. W przypadku zauważenia ryzyka, Turcja natychmiast podejmie niezbędne kroki."

Erdogan podkreślił, że jego kraj wspiera grupę rebeliantów Hajat Tahrir asz-Szam, która obecnie ma dominującą rolę w Syrii. Dzięki temu Ankara zyskuje możliwość wpływania na nowych liderów w regionie. Turcja już od dłuższego czasu postrzega siły kurdyjskie w Syrii jako poważne zagrożenie.

Bezpieczeństwo w regionach zamieszkanych głównie przez Kurdów nadzorują uzbrojone Syryjskie Siły Demokratyczne, w skład których wchodzą Powszechne Jednostki Ochrony (YPG). Ankara klasyfikuje YPG jako organizację terrorystyczną, powiązaną z Partíą Pracujących Kurdystanu (PKK).

"Ci, którzy wybierają terror i przemoc, skazują się na zagładę. Mówię to otwarcie, żadna siła tego nie powstrzyma" - powiedział Erdogan, podkreślając determinację swojego rządu w działaniach przeciwko Kurdów.

Minister spraw zagranicznych Turcji, Hakan Fidan, dodał w poniedziałek, że eliminacja YPG w Syrii jest "nieuchronna", a Ankara nie pozwoli tej grupie na dalszą obecność w kraju. Turcja przeprowadziła już kilka interwencji wojskowych w syryjskim terytorium w trakcie wojny domowej, która rozpoczęła się w 2011 roku.

W skomplikowanej sytuacji geopolitycznej Turcja staje się kluczowym graczem na arenie międzynarodowej, co może wpłynąć na dalszy rozwój konfliktu w Syrii. Eksperci zauważają, że działania Ankarze mogą prowadzić do nowych napięć w regionie, a także wpłynąć na relacje Turcji z innymi państwami. Jakie kroki podejmie Erdogan w obliczu obecnych zagrożeń? To pytanie pozostaje otwarte.