
Film, który podbił Netfliksa. Widzowie go kochają, ale krytycy mają inne zdanie
2025-04-03
Autor: Andrzej
"Lista marzeń" zdobyła serca widzów w Polsce i od swojego debiutu 28 marca na platformie Netflix nie schodzi z pierwszego miejsca w rankingu filmów. O czym jest ten kontrowersyjny tytuł?
Reżyserem i scenarzystą "Listy marzeń" jest Adam Brooks, znany z takich hitów jak "Na pewno, być może" czy "Bridget Jones: W pogoni za rozumem". Film powstał na podstawie bestsellerowej powieści Lori Nelson Spielman, a w rolach głównych występują Sofia Carson, Kyle Allen i Connie Britton. Historie związane z odzwierciedleniem ludzkich marzeń i pragnień są zawsze aktualne, jednak realizacja tego filmu zdaje się być szeroko oceniana.
Fabuła skupia się na Alex, która po śmierci matki musi spełnić jej ostatnią wolę, zrealizować listę marzeń napisaną w dzieciństwie, aby otrzymać spadek. W miarę odkrywania nowych doświadczeń zdaje sobie sprawę, że spełnianie dawnych pragnień nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty.
Chociaż film został przyjęty z entuzjazmem przez widzów, krytycy są znacznie bardziej sceptyczni. Na Rotten Tomatoes zdobył jedynie 44% pozytywnych recenzji, a jego średnia ocena wynosi zaledwie 5,2/10. Co więcej, na portalu Metacritic uzyskał wynik 49 na 100. Jak więc to wygląda w oczach tych, którzy go oglądali?
Film rozpoczyna się dramatycznie. Elizabeth, matka głównej bohaterki, informuje Alex o swojej chorobie i przerażającym wyroku lekarzy. Po jej śmierci Alex decyduje się na wypełnienie ostatniej woli matki, co prowadzi ją na ścieżkę samopoznania i odkrywania ukrytych tajemnic rodzinnych.
Film nie tylko ukazuje osobiste zmagania Alex, ale także porusza ważne tematy, takie jak relacje rodzinne, zmiana priorytetów i odwaga. Czy jednak Alex rzeczywiście przechodzi jakąś transformację? Po drodze podejmuje różne wyzwania, m.in. występy stand-upowe, konfrontacje z ojcem oraz powrót do wymarzonej pracy jako nauczycielka. Mimo tych wysiłków nie widać głębokiej zmiany w jej charakterze i osobowości.
Krytycy zwracają również uwagę na wolniejsze tempo narracji, które może frustrować widzów. Scenariusz, choć na pierwszy rzut oka pełen obietnic, wydaje się przeszły w rozwoju i pozostawia wiele pytań bez odpowiedzi. Zdolności aktorskie głównej obsady są niewątpliwie solidne, ale czy to wystarcza, by wybaczyć filmowe skoki w logice?
"Lista marzeń"aczkolwiek wizualnie dopracowana i dobrze nakręcona, nie spełnia oczekiwań, które towarzyszyły jego premierze. Internauci zaczynają zadawać pytania o sens i motywację postaci, co prowadzi do ogólnego rozczarowania. Dlatego, jeśli macie zamiar obejrzeć ten film, możecie lepiej poszukać innych propozycji na Netflixie, które bardziej trafią w wasze gusta.
Moja ocena: 4/10. Uważam, że lepsze filmy na Netflixie, które zasługują na naszą uwagę, istnieją. A ten film, choć obiecujący, nie spełnia pokładanych w nim nadziei.