Kiedy w październiku 2020 roku ogłoszono zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, wiele gwiazd Hollywood publicznie wyraziło chęć opuszczenia Stanów Zjednoczonych. Było to zrozumiałe, zważywszy na liczne kontrowersje związane z jego prezydenturą oraz poparcie, jakie celebryci okazali jego rywalce, Kamali Harris.

Niektóre gwiazdy rzeczywiście dotrzymały obietnic i zdecydowały się na wyjazd, podczas gdy inne wycofały się ze swoich pierwotnych planów. W międzyczasie media szeroko informowały o rzekomych wyjazdach, z czasem okazując się, że wiele z tych historii było nieprawdziwych.

Wyjątkowa sytuacja miała miejsce w przypadku Evy Longorii, która opuszczała USA jeszcze przed kadencją Trumpa, jednak po wyborach jej nazwisko pojawiało się w kontekście tych, którzy chcieli opuścić kraj. Lars Ulrich z zespołu Metallica z kolei, który już wcześniej planował przeprowadzkę do Danii, musiał wyjaśnić, że jego decyzja nie była wynikiem polityki Trumpa, a powrotem do korzeni.

Warto zauważyć, że reżyser James Cameron, który mieszka w Nowej Zelandii od lat, zasłynął z krytykujacych wypowiedzi na temat Trumpa. W wywiadzie stwierdził: "Nie jestem pewny, czy czuję się tu bezpieczniej, ale cieszę się, że nie muszę codziennie czytać o nim na pierwszej stronie gazet. Nie chcę już widzieć tej twarzy w mediach."

Co ciekawe, wśród celebrytów, którzy zapowiadali wyjazdy, znalazły się takie nazwiska jak Miley Cyrus, Cher czy Jon Stewart. Niektórzy z nich zostali z wrażeniem zareagowali na wyniki wyborów, organizując publiczne protesty czy wsparcie dla ruchów antyrządowych.

Z kolei, wielu innych celebrytów po pewnym czasie zmieniło zdanie i postanowiło pozostać w USA, choćby z powodów zawodowych. Jak wpłynęły zmiany polityczne na świat show-biznesu? Czy celebryci rzeczywiście wstrzymali swoje plany wyjazdowe z przyczyn politycznych?

To sprawia, że warto zadać sobie pytanie: które gwiazdy rzeczywiście opuściły USA, a które tylko wyraziły chęć tego uczynienia?