Jan Englert, znany polski aktor i reżyser, w najnowszym odcinku podcastu "WojewódzkiKędzierski" wypowiedział się na temat występów tanecznych Grażyny Szapołowskiej, która z programem "Taniec z gwiazdami" pożegnała się jako trzecia w tym sezonie. Obok niej z programu odpadli także Maciej Kurzajewski i Cezary Trybański.

Produkcja specjalnie namówiła Jana Klimenta, aby wrócił do programu, co miało związek z próbą zwiększenia szans Szapołowskiej na sukces. Jednak jak zdradził Englert, sam nie był entuzjastycznie nastawiony do oglądania występu żony, Beaty Ścibakówny, która namówiła go, by do tego doszło. "Mówić prawdę czy kłamać? Żona kazała mi zobaczyć. Ja się nie znam. Ja też słaby tancerz jestem" – podkreślił Englert w swoim stylu.

Ich trudna relacja jest pilnie obserwowana przez media, szczególnie w kontekście konfliktu, który trwa już od 14 lat. Przyjaźń między Szapołowską a Englertem zaczęła się w Narodowym Teatrze, gdzie wspólnie pracowali, a relacja z żoną Englerta, Beatą, była również bliska, jednak rozpadła się w wyniku nieporozumień.

Cała sytuacja wzięła swój początek 9 kwietnia 2011 roku, kiedy to Grażyna Szapołowska nie stawiła się na przedstawienie "Tango". Była wtedy zaangażowana w show TVP2 "Bitwa na głosy". Kiedy Englert zwolnił ją z Narodowego, aktorka oskarżyła go o podwójne standardy, podając jako przykład tę sytuację, kiedy jego żona mogła liczyć na elastyczność w harmonogramie.

„Zadra, która powstała w sercu po zwolnieniu mnie z teatru, nadal trwa. Bardzo przeżyłam to wydarzenie, on zapewne też” – mówiła Szapołowska w wywiadzie dla Onetu, zdradzając jak wielki wpływ na jej życie miała ta sytuacja.

W tle tego rozwoju wydarzeń polecamy obserwować dalsze losy artystów oraz ich występy w mediach. Konflikt między nimi wydaje się być daleki od rozwiązania, co może wpływać zarówno na ich kariery, jak i życie osobiste. Czy zdołają wybaczyć sobie nawzajem, czy też ich spory będą się ciągnąć jeszcze przez dłuższy czas? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi.