Na koncercie Narodowej Orkiestry Symfonicznej w Centrum Sztuk Performatywnych im. J.F. Kennedy'ego w Waszyngtonie, J.D. Vance, wiceprezydent USA, został wygwizdany przez publiczność. Widzowie zdecydowanie zareagowali na jego obecność, krzycząc: "Zniszczyliście to miejsce!". Na nagraniach z wydarzenia można zauważyć, że Vance, mimo niezadowolenia zebranych, uśmiechał się i machał ręką.

Głównym powodem protestu przeciwko Vance'owi była jego rola w tzw. wojnie kulturowej, którą prowadził wraz z sojusznikami w instytucjach kulturalnych w Waszyngtonie, w tym w Kennedy Center. "The Guardian" zwraca uwagę, że gniew na niego narastał od dłuższego czasu, zwłaszcza po kontrowersyjnym zwolnieniu Davida Rubinsteina, długoletniego przewodniczącego zarządu Kennedy Center, przez byłego prezydenta Donalda Trumpa.

Sytuacja na koncercie była dodatkowo skomplikowana przez obecność Vance'a, co wymusiło kontrołę bezpieczeństwa przez Secret Service, spóźniając występ o 25 minut. Warto również zauważyć, że program koncertu obejmował utwory rosyjskich kompozytorów, takich jak Dmitrij Szostakowicz czy Igor Strawiński, co dodało pikanterii do całej sytuacji, biorąc pod uwagę napięcia związane z konfliktami na Ukrainie oraz wcześniejszymi komentarzami Vance'a na temat muzyki klasycznej.

W 2016 roku Vance powiedział w rozmowie z "New York Times", że nie wierzy, że ludzie słuchają muzyki klasycznej dla przyjemności, co może być kolejnym powodem zgorszenia publiczności.

Temat obecności Vance'a na koncertach i w instytucjach kultury staje się coraz bardziej kontrowersyjny, a protesty stają się głośniejsze. Jak zauważa "The Guardian", dzisiejsza sytuacja jest efektem długotrwałego napięcia między polityką a kulturą, które tylko narasta w ostatnich latach.