Świat

Kanclerz Niemiec w Kijowie: Czego naprawdę chce Olaf Scholz? Ukrainie mówimy nie!

2024-12-03

Autor: Michał

Wizyta Olafa Scholza w Kijowie wywołała falę krytyki, a ukraińscy komentatorzy nie szczędzą słów krytyki wobec niemieckiego kanclerza. Po jego ostatniej rozmowie z Władimirem Putinem, wiele osób zadaje sobie pytanie, jakie są realne intencje Scholza.

"Scholz przyjechał do Kijowa, aby uniemożliwić Ukrainie otrzymanie pocisków Taurus" - ocenił jeden z ukraińskich dziennikarzy. W międzynarodowych kręgach spekuluje się, że niemiecki kanclerz jest bardziej zainteresowany potencjalnymi ustępstwami ze strony Ukrainy w przypadku negocjacji z Rosją, niż rzeczywistym wsparciem dla Kijowa.

Prezydent Wołodymyr Zełenski, pytany o możliwość negocjacji, miał odpowiedzieć: "Niech idzie do piekła", co podkreśla determinację Ukrainy do walki z rosyjską agresją. W obliczu nadchodzących wyborów w Niemczech, Scholz może chcieć pokazać, że to on jest głosem w sprawie Ukrainy, ignorując jednak wezwania do dostarczenia kluczowych rakiet Taurus.

Friedrich Merz, lider opozycyjnej Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej, jasno zaznacza, że Niemcy muszą dostarczyć te pociski Ukrainie. Dla niego to kwestia nie tylko wsparcia dla Kijowa, ale także strategicznego zabezpieczenia interesów niemieckich. Scholz jednak odmawia, argumentując, że dostarczenie takich broni do Ukrainy mogłoby eskalować napięcia z Rosją.

Zarówno w Kijowie, jak i Waszyngtonie rośnie frustracja działaniami Niemiec. USA, jak podkreślają źródła w Białym Domu, oczekują, że Niemcy podejmą bardziej zdecydowane kroki w kwestii wsparcia Ukrainy. W obliczu narastających trudności na froncie, Ukraińcy mają już dość obietnic bez pokrycia.

Scholz, przyjeżdżając do Kijowa, wykorzystuje tę wizytę jako element swojej strategii politycznej, co wywołuje wrażenie, że bardziej zależy mu na wewnętrznych kwestiach politycznych w Niemczech, niż na rzeczywistej pomocy dla Ukrainy. To rozczarowanie pokazuje, że dla wielu Ukraińców wizyty zachodnich przywódców niestety stają się jedynie gestami, które nie prowadzą do realnych zmian.