Na początku września Łotwa stała w obliczu zagrożenia, kiedy to rosyjski dron wleciał na jej terytorium z Białorusi i spadł w rejonie Rzeżycy na wschodzie kraju. Szef łotewskiego ministerstwa obrony, Andris Spruds, podkreślił, że incydent ten pokazuje, jak ważne jest wzmocnienie wschodniej granicy Łotwy, zwłaszcza w kontekście obrony powietrznej.

Aby zwiększyć bezpieczeństwo, Łotwa zdecydowała się na rozmieszczenie jednostek bojowych sił powietrznych na swojej granicy. Minister obrony narodowej potwierdził wysłanie mobilnych grup bojowych wyposażonych w rakiety przeciwlotnicze. Dodatkowo zostały zainstalowane nowoczesne radary przystosowane do wykrywania dronów, a w operacjach biorą udział zarówno zawodowi żołnierze, jak i członkowie obrony narodowej.

Młodszy dowódca, mjr Imants Kleinbergs, zaznaczył: "Nasza obecność ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa lokalnej ludności. Mieszkańcy nie muszą się obawiać naszej obecności, gdyż zapewniamy im większe bezpieczeństwo. Żołnierze są tutaj, aby chronić populację cywilną."

Nowe technologie obronne sprawdzają się doskonale w praktyce. Mjr Kleinbergs wyjaśnił: "Nasz radar jest niezwykle efektywny w wykrywaniu małych obiektów na niskich pułapach. Już zdarzały się przypadki, w których wykryto potencjalne cele. Kiedy otrzymujemy dane radarowe, naszym zadaniem jest ich zidentyfikowanie, a jeśli spełnią one kryteria wojskowe, jesteśmy przygotowani do podjęcia działań, jeśli zajdzie taka konieczność."

Jednak nie tylko Łotwa zwiększa swoje siły obronne. W Rosji już rozpoczęto gromadzenie dronów produkcji chińskiej i irańskiej, co sugeruje, że władze planują nasilić ataki na ukraińskie miasta w nadchodzących miesiącach, szczególnie gdy nastąpi znaczny spadek temperatur. Analitycy wojskowi przewidują, że ten sezon jesienny oraz zimowy może być najtrudniejszy dla Ukraińców od początku konfliktu.

Czy Łotwa zdąży zabezpieczyć swoje granice przed nadchodzącym zagrożeniem? Czas pokaże!