Niemiecki minister obrony Boris Pistorius jednoznacznie wskazał, że Rosja stanowi najpoważniejsze zagrożenie dla bezpieczeństwa Niemiec i całej Europy. W swoim przemówieniu w parlamencie podkreślił, że istnieje realne ryzyko, iż Ukraina zostanie podzielona przez zachodnie mocarstwa. Absurdam jest to, że Moskwa wciąż szerzy teorie spiskowe, twierdząc, iż Zachód planuje podział Ukrainy między siebie.

Warto zauważyć, że na stronie internetowej rosyjskiego wywiadu (SVR) pojawiła się kontrowersyjna teoria, zgodnie z którą Rumunia miałaby zająć wybrzeże Morza Czarnego, Zachodnia Ukraina zostałaby przyłączona do Polski, Niemcy objęłyby środkowe i wschodnie regiony, a Wielka Brytania miałaby zyskać kontrolę nad północnymi obszarami, w tym nad Kijowem. Tego rodzaju dezinformacja ma na celu manipilację opinią publiczną w Rosji i wzbudzenie nieufności wśród obywateli wobec zachodnich krajów.

Intrygujące jest też stwierdzenie, że Rosja planuje wysłać na Ukrainę do 100 tysięcy żołnierzy w ramach sił pokojowych. Eksperci twierdzą, że taka wojskowa mobilizacja jest próbą ukazania Niemiec jako potencjalnych agresorów, co miałoby na celu wzmocnienie nastrojów prokremlowskich w kraju.

Z kontekstu tych wydarzeń wynika, że Niemcy są zaniepokojone narastającym zagrożeniem ze strony Rosji oraz rosnącą falą dezinformacji, która może wpływać na stabilność w regionie. Czy to oznacza, że Europa stoi na progu nowego kryzysu? Czas pokaże, ale jedno jest pewne - sytuacja wschodnia staje się coraz bardziej napięta.