Rozrywka

Niewesoło w rodzinie Rubików. Piotr ma powody do zmartwień

2024-10-08

Autor: Agnieszka

Agata i Piotr Rubikowie zdecydowali się na życie w słonecznym Miami, rzucając wszystko za sobą.

Kilka miesięcy temu, Rubikowie spakowali walizki i przenieśli się do USA, pragnąc spędzić kolejne lata z córkami w otoczeniu palm i plaż. Początkowo, wynajmowali mieszkanie, jednak kiedy nadarzyła się okazja, kupili je za 1,4 miliona dolarów. Agata Rubik, znana influencerka, chętnie dzieli się swoim życiem na Instagramie, pokazując, jak jej córki aklimatyzują się w Stanach oraz jak radzą sobie z wyzwaniami życia w nowym kraju.

Jednak życie w Miami nie jest tak różowe, jak mogłoby się wydawać. Wiele osób zastanawia się, skąd rodzina Rubików ma fundusze na takie życie, a okazuje się, że Piotr zmaga się z problemami zawodowymi. Przed przeprowadzką próbował znaleźć nowe możliwości pracy w Miami, jednak jak na razie nie może pochwalić się żadnymi sukcesami.

Piotr Rubik założył firmę Rubik Art & Business LLC, ale według informacji dostępnych w rejestrze nie ma na razie zgłoszonych dochodów. Wygląda na to, że muzyk planuje rozpocząć karierę w amerykańskim przemyśle filmowym, aczkolwiek jego pierwsze kroki prowadzą do niskobudżetowych produkcji.

Wiadomo, że pracuje nad muzyką do filmów klasy B i C, co nie jest łatwe dla kogoś, kto wcześniej odnosił sukcesy w Polsce. Współpraca z firmą promocyjną z Los Angeles jest dla niego okazją do spełnienia marzeń o karierze w Hollywood. Mówi się, że Piotr nawiązał bliższy kontakt z Glorią Estefan oraz żoną producenta popularnej bajki "Dora The Explorer", co może przynieść mu nowe możliwości.

Nie ma wątpliwości, że życie w USA jest dla Rubików dużym wyzwaniem. Piotr zagra kilka koncertów w miastach takich jak Toronto, Chicago czy Nowy Jork, co może być szansą na odniesienie sukcesu, ale pytanie, czy przyciągnie większą publiczność, niż tylko Polonię.

Obecnie czeka na to, co przyniesie przyszłość, a decyzja o przeprowadzce pozostaje tematem dyskusji. Czy ich "amerykański sen" okaże się rzeczywiście spełnieniem marzeń, czy tylko idealnie odmalowanym dniem w kalendarzu?