Nowe informacje w sprawie katastrofy smoleńskiej rzucają światło na tajemnice, które od lat wzbudzają kontrowersje. Krzysztof Schwartz, szef Zespołu Śledczego nr 1, ujawnił, że nie ma jednoznacznych dowodów na to, iż wybuch został przyczyną tragedii, mimo obecności śladów materiałów wybuchowych na wraku Tupolewa.

Prokuratura wciąż bada trzy główne wersje zdarzenia: usterki technicznej, błędu ludzkiego oraz różne formy sabotażu. Jednak wciąż brak jakichkolwiek dowodów potwierdzających teorie o zamachu. Schwartz zaznacza, że brak pełnej kontroli nad wrakiem samolotu przez Polskę utrudnił zbieranie wiarygodnych dowodów.

Zdaniem prokuratora, teorie dotyczące trotylu są wynikiem niedostatecznej komunikacji ze strony śledczych. "Nie mogliśmy być pewni, że wrak nie został zanieczyszczony", powiedział Schwartz w wywiadzie. Ponadto eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego potwierdzili, że obecność śladów materiałów wybuchowych na wraku nie oznacza jednoznacznie wybuchu. Wiele wskazuje na to, że znalezione substancje były w niewielkich ilościach.

Ekspert z amerykańskiej agencji ds. katastrof lotniczych, analizując dane audio, nie zarejestrował żadnych dźwięków mogących wskazywać na wybuch w samolocie. Co więcej, badania sekcyjne ofiar katastrofy wykazały, że nie miały one obrażeń typowych dla eksplozji.

Dodatkowe informacje ujawnione przez Schwartz’a potwierdzają, że na obecnym etapie śledztwa nie można jednoznacznie potwierdzić teorii o zamachu. "Nasi biegli nie znaleźli żadnych dowodów wskazujących na gwałtowne wyzwolenie energii" - mówił. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", śledczy nadal pracują nad zebraniem i wyjaśnieniem wszelkich wątpliwości. To, co się wydarzyło 10 kwietnia 2010 roku, wciąż pozostaje sprawą otwartą. Czy zatem mamy do czynienia z jednym z największych niewyjaśnionych przypadków w historii Polski? Czy może wkrótce poznamy prawdę, która od lat jest ukrywana? Śledźcie nas uważnie, aby być na bieżąco z tym niezwykłym śledztwem!