Raper Diddy, niegdyś król hip-hopu, znowu jest na czołówkach gazet, ale tym razem w związku z poważnymi zarzutami. 54-letni muzyk został oskarżony o molestowanie seksualne nieletnich oraz o bycie częścią organizacji zajmującej się handlem ludźmi. Gdy światowe media badają ciemne strony jego luksusowych imprez, celebryci, którzy uczestniczyli w tych wydarzeniach, stają się obiektem zainteresowania.

Ciekawe, że wielu znanych artystów, w tym m.in. Książę Harry i Księżna Meghan, także otrzymywali zaproszenia na te ekskluzywne gale, ale po wybuchu skandalu zniknęli z tego kręgu. Przyczyna jest oczywista – Diddy nie może już liczyć na ich wsparcie, a wszyscy przypuszczają, że to koniec jego wpływowej pozycji w muzycznym świecie.

Zarówno Diddy, jak i Jay-Z, od zawsze działali w bliskich powiązaniach z innymi ikonami muzyki, co prowadzi do spekulacji, że wiele gwiazd może mieć wiedzę na temat jego nielegalnych działań. Wśród osób pytanych o swoje powiązania z Diddym znalazła się również Rihanna.

Wielka gwiazda pop z Barbadosu, która zyskała uznanie w 2005 roku, kiedy to podpisała kontrakt z wytwórnią Def Jam, nie ukrywała zaskoczenia pytaniem o "Białe Imprezy". Podczas spontanicznego spotkania z dziennikarzem na ulicy, zapytano ją, czy kiedykolwiek uczestniczyła w tych kontrowersyjnych wydarzeniach. Rihanna, z wyraźnym uśmiechem odparła: "To szaleństwo" i szybko skierowała się w stronę czekającego na nią samochodu.

Jednak sprawa Diddy'ego zyskuje gigantyczny rozgłos, a nie tylko Rihanna, ale także Beyonce i Jay-Z stali się celem oskarżeń o możliwe powiązania z tymi nielegalnymi działalnościami. Dziennikarze podkreślają, że to dopiero początek, a wiele gwiazd będzie musiało zmierzyć się z pytaniami o swoje relacje z Diddym. Ciekawe, jakie następstwa przyniesie ten skandal w świecie muzycznym.

Na pewno będziemy śledzić dalej rozwój sytuacji, bo takiego dramatu w branży jeszcze nie było!