Wczesnym rankiem mieszkańcy obwodu moskiewskiego usłyszeli odgłosy potężnych eksplozji. W okolicach Bałaszychy, położonej na wschód od Moskwy, pojawił się ominny słup dymu, co wzbudziło przerażenie wśród lokalnej społeczności.

Na kanałach społecznościowych krąży nagranie, które dokumentuje, jak obiekt uderza w dach jednego z bloków mieszkalnych w stolicy Rosji. Mer Moskwy, Sergiej Sobianin, uspokoił mieszkańców, zapewniając, że nie ma doniesień o ofiarach. "Służby ratunkowe są już na miejscu zdarzenia, gdzie spadły szczątki zestrzelonych dronów" - przekazał.

Z informacji, jakie podał Sobianin, wynika, że rosyjska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła cztery drony, ale nie ujawniono jeszcze więcej szczegółów na temat tego incydentu.

Nocą miało również miejsce uderzenie drona w kompleks naftowy w Tuapse, mieście portowym nad Morzem Czarnym. Gubernator Kraju Krasnodarskiego, Wieniamin Kondratjew, oznajmił, że w wyniku tego ataku zapalił się jeden ze zbiorników z benzyną. W akcji gaśniczej uczestniczyło aż 120 strażaków, jednak nie potwierdzono, czy atak został przeprowadzony przy użyciu drona, czy też rakiety.

Rafineria w Tuapse jest jedną z największych w Rosji, zdolna do przetwarzania 240 tysięcy baryłek ropy dziennie. Produkty z tej rafinerii trafiają głównie na rynek międzynarodowy, w tym do Chin, Malezji, Singapuru i Turcji. Wzrost napięcia w regionie może wpłynąć na zmiany w dostawach i cenach paliw.

Czy to początek nowej fazy konfliktu? Miejmy nadzieję, że sytuacja w regionie się ustabilizuje, ale wiele wskazuje na to, że to nie koniec napięć w rosyjskim niebie.