Świat

Rosja znowu wikła Polskę w rzekomy podział Ukrainy - Co naprawdę się dzieje?

2024-12-01

Autor: Marek

Służba Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej (SVR) ponownie rozprzestrzenia skandaliczne oskarżenia dotyczące rzekomego podziału Ukrainy. W opublikowanym komunikacie sugerują, że "w obliczu oczywistego braku perspektyw na polu walki, NATO coraz bardziej skłania się ku konieczności 'zamrożenia' konfliktu ukraińskiego". Rosja wraca do tematu związków z Polską, co stanowi kolejną odsłonę ich propagandy, mającej na celu podważenie jedności Zachodu w kwestii wsparcia dla Ukrainy oraz legitymizację podziału kraju.

W swoim komunikacie, SVR zaznacza, że "Dowództwo NATO zdaje sobie sprawę, że bez zapewnienia Siłom Zbrojnym Ukrainy wystarczającej ilości broni i amunicji, liczenie na zdolność Ukraińców do prowadzenia działań wojennych o wysokiej intensywności przez długi czas jest nierealne". Propozycje te mówią o podziale Ukrainy, w którym wybrzeże Morza Czarnego miałoby przejść pod kontrolę Rumunii, zachodnie regiony miałyby trafić do Polski, środkowe i wschodnie Niemcom, a północne, w tym region stołeczny, do Wielkiej Brytanii. "W sumie planowane jest wysłanie na Ukrainę 100 tys. tzw. sił pokojowych" – dodają.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych Polski ostrzega przed rosyjską dezinformacją: to nie pierwszy raz, kiedy Rosja próbuje oskarżać Polskę o zaborcze zamiary. W listopadzie agencja Interfax informowała, że Ministerstwo Obrony Rosji przygotowało prognozy rozwoju sytuacji militarnej i politycznej do 2045 roku. Zgodnie z tymi prognozami, Ukraina miałaby być podzielona na trzy części – "nowe rosyjskie regiony", "prorosyjski podmiot państwowy" oraz "terytoria sporne", które miałyby obejmować zachodnie obwody Ukrainy, o których przyszłości miałyby decydować Rosja wspólnie z sąsiednimi państwami, takimi jak Polska, Węgry i Rumunia.

Warto zauważyć, że w styczniu tego roku, Dmitrij Miedwiediew opublikował mapę sugerującą podział Ukrainy. Reakcja polskiego MSZ była zdecydowana – podkreślono, że wizualizacja ta to "oznaką desperacji". "Moskwa zdaje sobie sprawę, że nie jest w stanie podbić Ukrainy i szuka wspólników swojej zbrodni. Granice w Europie pozostają nienaruszone" – zaznaczyli w komunikacie z marca. W obliczu takich doniesień, należy zachować czujność wobec rosyjskiej propagandy i dezinformacji, które mogą mieć realny wpływ na bezpieczeństwo w regionie.