Sensacyjna porażka Jastrzębskiego. Popiwczak nie gryzł się w język. "Tak nie można"
2024-12-15
Autor: Ewa
Jastrzębianie, po dwóch przegranych meczach na wyjeździe w tym sezonie, stanęli przed trudnym wyzwaniem. W sobotni wieczór zmierzyli się z drużyną Barkomu Lwów, i to w niezwykle emocjonującym meczu, który przyciągnął uwagę fanów siatkówki w całym kraju.
Zespół przystąpił do meczu bez kluczowych zawodników: rozgrywającego Benjamina Toniuttiego oraz Norberta Hubera, środkowego bloku reprezentacji Polski. Dodatkowo z powodu tragedii rodzinnej na boisku zabrakło Arkadiusza Żakiety. Mimo że Huber i Toniutti pojawili się w drugiej partii, a Carle w trzeciej, drużyna nie mogła znaleźć właściwego rytmu.
- Po tylu wojażach, dobrych meczach rozegranych na wyjeździe, po świetnym ostatnim akcencie w Zawierciu, mieliśmy tydzień na przygotowania. Ale weszliśmy w ten mecz ospale - przyznał Popiwczak, libero drużyny.
Zaskoczeniem była dominacja Barkomu, który zdobł pierwsze dwa sety. Jastrzębianie zdołali wyrównać w trzecim secie, jednak w czwartej partii rywale stracili jedynie 13 punktów, co wywołało szok wśród kibiców. Tie-break zaczął się obiecująco, Jastrzębie prowadziło 4:1, ale nie zdołali utrzymać przewagi. Ostatecznie to goście zdobyli decydujące punkty.
W poprzednim sezonie w podobny sposób Jastrzębie przegrało swoją pierwszą domową porażkę z Barkomem, co podkreśla, że Lwów to niezwykle trudny rywal, z którym nie można lekceważyć.
Popiwczak dodał, że drużyna musi wziąć sobie tę porażkę do serca: - Nikt nie odbiera rywalom ich zasług, ale musimy spojrzeć w lustro i wyciągnąć wnioski. Grając na pół gwizdka, sami siebie skazaliśmy na porażkę. Mieliśmy wszystko w swoich rękach i nie wykorzystaliśmy szansy.
Już w środę drużyna z Jastrzębia-Zdroju zmierzy się w meczu Ligi Mistrzów z Chaumont VB 52, a wszyscy kibice mają nadzieję, że zespół wyciągnie lekcję z tej porażki i wystąpi w lepszej formie.