Ostatnie dni mistrzostw świata w Trondheim obfitowały w kontrowersje, które wstrząsnęły światem skoków narciarskich. Norwegowie, z nadzieją na medalowe sukcesy, zostali przyłapani na nielegalnych modyfikacjach swoich kombinezonów. Międzynarodowa Federacja Narciarska natychmiast zareagowała, diskwalifikując zawodników, w tym srebrnego medalistę Mariusza Lindvika oraz Johann Andre Forfanga. Sprawa wywołała ogromne oburzenie nie tylko w Norwegii, ale i wśród międzynarodowej społeczności skoczków.

Zawodnicy, tacy jak Lindvik i Forfang, znajdą się teraz w trudnej sytuacji — zostali zawieszeni do odwołania. Wzbudziło to niepokój wśród kibiców, którzy licznie przybyli na legendarne skocznie, licząc na dobre wyniki swoich rodaków. Niestety, ich oczekiwania zostały brutalnie przerwane, a niewielka frekwencja na zawodach spowodowała, że atmosfera była daleka od oczekiwań.

Inny norweski skoczek, Benjamin Oestvold, także postanowił zakończyć sezon. Po nieudanych kwalifikacjach w Vikersund, 24-latek poinformował swoich fanów o swojej decyzji w emocjonalnym poście w mediach społecznościowych: "To była długa i wspaniała zima, ale ostatni tydzień był niezwykle wyczerpujący. Radość ze skakania została zastąpiona frustracją..." Oestvold zaznaczył, że chce wrócić do rywalizacji, gdy będzie w 100% gotowy — a teraz czuje, że jego energia jest wyczerpana.

Co teraz czeka reprezentację Norwegii? Bez swoich czołowych zawodników praktycznie nie mają szans na podium w nadchodzących zawodach. Ale czy to oznacza, że era skoków narciarskich w Norwegii dobiega końca? Kibice z niecierpliwością czekają na kolejne wieści i rozwój sytuacji. Jedno jest pewne — przygoda z mistrzostwami w Trondheim z pewnością zostanie zapamiętana na długo, a przyszłość norweskich skoków staje pod znakiem zapytania.