Justyna Steczkowska, znana piosenkarka i osobowość telewizyjna, ujawnia szczegóły dotyczące swojej kontrowersyjnej decyzji dotyczącej nagiej sesji dla magazynu "Playboy". Choć Steczkowska pojawiła się na okładce w 1997 roku, nigdy nie zgodziła się na pełne rozebranie się przed obiektywem. W najnowszym wywiadzie wyjawiła, że oferta, którą otrzymała, wynosiła aż 200 tysięcy złotych - kwota, która w tamtych czasach była niewyobrażalna!

Deklarując swoje powody, Steczkowska powiedziała: "Czułabym się niezręcznie, idąc później na scenę, wiedząc, że wszyscy widzą mnie nago. To było dla mnie za dużo". Mimo ogromnej kwoty, nie dała się przekonać do sesji, preferując zachowanie swojej intymności.

Artystka przyznała, że podjęcie decyzji było trudne, a współpraca z redakcją na okładce była skomplikowana. Choć zgodziła się na wywiad, musiała stoczyć prawdziwą walkę o swoje granice. "Kiedy zobaczyłam, jak mają wyglądać zdjęcia, nie mogłam uwierzyć. Powiedziałam: 'Nie, to nie może tak wyglądać!' Musieli dorysować mi stanik, walczyłam o to jak lew!" - opowiadała z uśmiechem.

Steczkowska nie boi się również mówić o negatywnych doświadczeniach, które miała z paparazzi. W 2008 roku jej nagie zdjęcia zostały opublikowane przez "Super Express", co było dla niej ogromnym szokiem. "Kąpałam się z rodziną na prywatnej plaży i czułam się tam całkowicie bezpiecznie. Nikt z nas nie miał powodów do wstydu" - mówiła. "Powrót z wakacji okazał się koszmarem, gdy zobaczyłam siebie na okładce gazety. Czułam, jakby ktoś odebrał mi moją intymność, to było okropne!".

Na szczęście, Steczkowska wygrała wszystkie sprawy sądowe dotyczące publikacji jej zdjęć, a otrzymane zadośćuczynienie w wysokości 150 tysięcy złotych przekazała na cele charytatywne. Jej historia to nie tylko opowieść o walce o prywatność, ale także o silnym charakterze, który potrafi przetrwać przeciwności losu. To prawdziwa lekcja odwagi dla wszystkich, którzy stają w obliczu trudnych wyborów.