Magdalena Fręch, polska tenisistka, pomimo trudnego początku, odniosła spektakularne zwycięstwo nad Rosjanką Anną Blinkową w drugiej rundzie Australian Open 2025. Po pierwszym secie, który zakończył się wynikiem 0:6, Fręch zdołała zdziałać coś niesamowitego, wygrywając kolejne dwa sety 6:0 i 6:2.

W rozmowie z Eurosportem, Fręch przyznała, że taki przebieg meczu nie jest dla niej nowością: - To nie jest pierwszy mecz, który zaczynam od 0:6. Trzeba wygrać dwa sety, taki jest tenis, bywa przewrotny jak pogoda w Melbourne.

Mecz rozpoczął się zupełnie nie po myśli Polki. Blinkowa dominowała, a pierwsza partia trwała tylko 22 minuty. - Przeciwniczka nie dawała mi dojść do słowa. Stanęłam w obliczu trudnych warunków, padało, więc rozgrzewaliśmy się w hali. Potrzebuję więcej czasu, by wejść w mecz - dodała Fręch.

Jednakże od drugiego seta Polka zaczęła odwracać bieg rywalizacji. Jej przeciwniczka traciła precyzję, a Fręch postawiła na dłuższe wymiany, co zaczęło przynosić efekty. Blinkowa, która w pierwszym secie miała skuteczność pierwszego serwisu wynoszącą 69%, w drugiej partii spadła ona do zaledwie 37%.

Polska tenisistka jest już o krok od wyrównania swojego ubiegłorocznego osiągnięcia w Melbourne. W trzeciej rundzie zmierzy się z 17-letnią Mirrą Andriejewą, która wyeliminowała Magdalenę Linette w pierwszej rundzie. To będzie pierwsze spotkanie zawodniczek na zawodowym poziomie.

Warto dodać, że młoda Amerykanka zdobywa coraz większe uznanie wśród kibiców tenisowych, a jej styl gry zyskuje na popularności.

Mecz Fręch z Blinkową potwierdza, jak dynamiczny i nieprzewidywalny może być tenis, a także siłę charakteru, jaką Polka pokazała na korcie. W najbliższy piątek Fręch wejdzie w nowe wyzwania, a jej fani z niecierpliwością czekają na kolejne emocjonujące starcia w Australian Open.