Kraj

Turysta z ośmiolatkiem utknął na szczycie Tatr. "Nie dali rady zejść!"

2025-01-07

Autor: Jan

W poniedziałkowe popołudnie do Ratunkowej Grupy Tatrzańskiej (TOPR) w Zakopanem wpłynęło dramatyczne zgłoszenie o mężczyźnie z ośmiolatkiem, którzy utknęli na wysokogórskiej trasie w okolicy Pośredniej Turni (2128 m n.p.m.) w trudnych warunkach pogodowych. Mężczyzna postanowił wyruszyć z dzieckiem w góry, mimo silnych wiatrów, które zmniejszały widoczność i powodowały uczucie zimna do minus 25 stopni Celsjusza.

Pierwszy na miejscu zjawił się ratownik pełniący dyżur na Kasprowym Wierchu, który znalazł oboje w trudnej sytuacji. Ze względu na skrajne wychłodzenie, które dotknęło ich obu, mężczyzna i jego syn nie byli w stanie kontynuować zejścia. Ratownik użył śnieżnej jamy, aby chronić dziecko przed wiatrem.

Na miejsce przybył kolejny ratownik z Hali Gąsienicowej, przynosząc lekką namiotową osłonę, koce termiczne i piecyk gazowy, co pozwoliło zapewnić ciepłe warunki oczekiwania na dalszą pomoc. Wspólnie z innymi ratownikami TOPR zorganizowano transport poszkodowanych.

W okolicach godziny 20.00 rozpoczęto akcję znoszenia ośmiolatka na noszach, a mężczyzna, po ogrzaniu, mógł samodzielnie zejść w dół. Po dotarciu do dolnej stacji wyciągu w Kotle Gąsienicowym, oboje zostali przewiezieni do schroniska, a następnie samochodem terenowym trafił do szpitala w Zakopanem. Akcja ratunkowa zaangażowała aż 21 ratowników, a całe działania zakończyły się około północy.

Ten incydent wydobywa na światło dzienne zjawisko narażania siebie i innych podczas górskich wypraw w trudnych warunkach. Ratownicy TOPR ostrzegają, by nie lekceważyć zmieniającej się pogody oraz dostosować plany do aktualnych warunków i własnych możliwości.

"Silne wiatry oraz ekstremalne temperatury mogą skutkować poważnymi konsekwencjami, w tym długim czasem oczekiwania na pomoc, który może sięgać nawet kilku godzin," podkreślają ratownicy. Każda nieprzewidziana sytuacja w górach wymaga szybkiej reakcji i odpowiednich przygotowań.