Julia Przyłębska, prezes Trybunału Konstytucyjnego, kończy swoją dziewięcioletnią kadencję, co zapowiedział poseł PiS Przemysław Czarnek podczas audycji w radiu RMF w dniu 1 grudnia. To wydarzenie może mieć poważne konsekwencje finansowe nie tylko dla Przyłębskiej, ale także dla innych sędziów Trybunału.

Elżbieta Przyłębska jest jedną z kontrowersyjnych postaci polskiej polityki, a jej kadencja w TK nie obyła się bez kontrowersji. Jak zapowiedziano, Przyłębska może liczyć na znaczące odchodne, które mogą wynieść nawet 260 tys. złotych brutto. Te pieniądze wynikają z odprawy, która wynosi sześciokrotność jej wynagrodzenia wynoszącego około 43 tys. zł brutto miesięcznie.

Oprócz tego, sędzia może również otrzymać ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Z danych wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat zgromadziła 58 dni zaległego urlopu oraz 38 dni dodatkowych. Jeśli pozostanie na długi urlop bez wypoczynku, ekwiwalent za niewykorzystany urlop może wynieść kolejnych 200 tys. zł.

Co prawda, po odejściu z trybunału, Przyłębska przechodzi na tzw. "sędziowską emeryturę", która wynosi 75% jej dotychczasowego wynagrodzenia, czyli około 26 tys. zł miesięcznie. Choć brzmi to obiecująco, to nie wszyscy sędziowie TK mogą być tak pewni swojej przyszłości finansowej.

Warto zauważyć, że Sejmowa Komisja Finansów Publicznych postanowiła znacznie zmniejszyć przyszłoroczny budżet Trybunału o 13,2 mln zł, co może wpłynąć na wypłaty innych sędziów. Przewodniczący komisji, Janusz Cichoń, zaznaczył, że intencją wnioskodawców było ograniczenie środków na wynagrodzenia sędziów TK, co otwiera szereg pytań o przyszłość instytucji i jej członków.

Głosowanie nad przyszłorocznym budżetem państwa zaplanowano na 6 grudnia, co z pewnością wzbudzi kontrowersje w kontekście polityki finansowej rządu oraz przyszłości Trybunału Konstytucyjnego. Jakie będą dalsze losy sędziów i jakie zmiany czekają na Polskę? Odpowiedzi na te pytania mogą szokować!