Wysokie podwyżki w budżetówce mogą być niemożliwe do zrealizowania
2024-11-20
Autor: Katarzyna
Rząd polski nie zostawia złudzeń co do przyszłorocznych podwyżek w sektorze budżetowym, które mają wynieść zaledwie 5%. To znacznie mniej niż w bieżącym roku, kiedy to urzędnicy oraz funkcjonariusze otrzymali „zwaloryzowane” wynagrodzenia o 20%. Dzięki temu znacznemu wzrostowi, pracownicy budżetówki oczekują teraz, że przyszłoroczna podwyżka będzie chociażby na poziomie 15%, co wydaje się być mało realne.
W projekcie budżetu nie ma żadnych wskazówek, które sugerowałyby, że 15% zwiększenie wynagrodzeń w budżetówce mogłoby zdobyć poparcie rządowe. Posłowie z partii Razem zapowiedzili złożenie poprawki, lecz rząd już jasno zadeklarował, że nie ma takiej możliwości.
W obliczu ogólnych trudności w przyciąganiu nowych pracowników do sektora budżetowego, rząd powinien intensyfikować wysiłki na rzecz poprawy atrakcyjności tych stanowisk. Obecnie wiele instytucji państwowych, takich jak szkoły, szpitale czy sądy, boryka się z poważnymi brakami kadrowymi, co wpływa na jakość usług publicznych.
Oczekiwania mundurowych, w tym Policji i Straży Pożarnej, są bardzo wyraźne. Domagają się oni nie tylko wyższych wynagrodzeń, ale także poprawy dogodności pracowniczych. Pracownicy MSWiA mają nadzieję, że ich potrzeby zostaną zaspokojone przed końcem roku, jednak w przypadku braku progresu, są gotowi do wszczęcia sporu zbiorowego.
Wiceminister Wiesław Szczepański w rozmowie z mediami potwierdził, że podwyżka o 15% jest „trudna do zrealizowania”. Rząd jest pod presją zwiększających się wydatków państwowych, które są odczuwalne, zwłaszcza w kontekście rosnącego deficytu budżetowego.
Co więcej, pracownicy budżetówki są zdania, że pole manewru MSWiA jest ograniczone i że obecna sytuacja nieustannie się komplikuje. Przykładem jest nadchodząca ustawa modernizacyjna, która nie przewiduje wzrostu płac dla funkcjonariuszy.
Rząd jest w trudnej sytuacji, ponieważ zwiększenie płac wiąże się z większymi kosztami, które mogą pogłębić deficyt. Z drugiej strony, niezadowolenie w szeregach mundurowych może prowadzić do poważnych konsekwencji w przyszłości.
Jeśli nic się nie zmieni, nie można wykluczyć wybuchu masowych protestów, które mogą przypomnieć wydarzenia z 2018 roku, kiedy to funkcjonariusze z całej Polski domagali się zmiany i polepszenia warunków profesjonalnych. Obecnie szanse na negocjacje są coraz mniejsze, a sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Rząd musi wykazać się determinacją, aby osiągnąć kompromis, zanim dojdzie do eskalacji sytuacji, co mogłoby zagrażać stabilności całego państwa.