Prof. Ewa Gruza, prawniczka i kryminalistyk z Uniwersytetu Warszawskiego, skomentowała sprawę zaginięcia Beaty Klimek, które nadal nie znalazło swojego rozwiązania. W swojej analizie podkreśliła, że kluczowe informacje na temat zaginięć są często zakrywane przez bliskich osób zaginionych.

Jednym z najważniejszych zagadnień, na które zwróciła uwagę profesor, jest opóźnienie w rozpoczęciu poszukiwań. "Zgłaszający często nie podają pełnych informacji, co prowadzi do zaniechań w działaniach policji," mówiła. W Polsce zgłoszenie o zaginięciu traktowane jest jako sygnał do rozpoczęcia działań operacyjnych, ale nie procesowych – co jest poważnym ograniczeniem w podejmowaniu skutecznych działań śledczych.

Ponadto, prof. Gruza zauważa, że policja rzadko przeprowadza przeszukania miejsca pobytu zaginionej osoby w krótkim czasie po jej zaginięciu, co może prowadzić do utraty dowodów. "Brak wyczulenia na analizę profilów wiktymologicznych osób zaginionych również jest problemem, który może impedować śledztwo," dodała.

Ekspertka podkreśla, że aby zrozumieć okoliczności zaginięcia Beaty Klimek, policja powinna skupić się na jej życiu osobistym i zawodowym, co w wielu przypadkach nie zostało zrobione. Oczywiste jest, że zaginiona miała swoje tajemnice, które mogły mieć kluczowe znaczenie dla wyjaśnienia całej sprawy.

Prof. Gruza wyraziła również przekonanie, że Beata Klimek nie sfingowała swojego zniknięcia, a istnieje podejrzenie, że mogła paść ofiarą przestępstwa. Wskazała na możliwość, iż mogła zostać zabita lub doszło do nieumyślnego spowodowania jej śmierci. "Fakt zabezpieczenia samochodu Beaty oraz przeszukania posesji, to krok w dobrym kierunku, jednak zostało to zrobione zbyt późno, co może wpłynąć na rezultaty śledztwa," zauważyła.

Sprawa Beaty Klimek ukazuje, jak ważna jest odpowiednia reakcja służb mundurowych w sytuacji zaginięcia. Przy niewłaściwym podejściu, wiele cennych dowodów może zostać na zawsze utraconych, a rodziny zaginionych skazane na ciągłe niepokoje i stres.