W dramatycznym zwrocie akcji, Zbigniew Ziejewski, nowo mianowany sekretarz stanu w resorcie aktywów państwowych, złożył rezygnację z zajmowanej funkcji. Decyzję tę ogłosił wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz po rozmowie z Ziejewskim. Zaskoczenie było ogromne, zwłaszcza że polityk PSL był już obciążony seriami kontrowersyjnych wyroków, w tym korzystaniu z fałszywych faktur oraz innymi przestępstwami gospodarczymi.

Ziejewski miał na koncie szereg wyroków, które wprawiły w osłupienie opinię publiczną. Jego sprawy obejmowały m.in. "wystawianie fikcyjnych faktur", "działanie na szkodę spółki" oraz "dewastację terenów rolniczych". Niektóre z tych kwestii związane były z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa, co stawia pod znakiem zapytania przejrzystość działań ministerstwa.

Oczekiwano, że po objęciu stanowiska Ziejewski wniesie świeże spojrzenie na zarządzanie aktywami państwowymi, ale zamiast tego konfrontował się z zarzutami, które mogłyby zagrozić jego reputacji jako publicznego urzędnika. Jak informuje portal Wirtualna Polska, "ministerstwo po nominacji nie miało pojęcia o jego aktualnych sprawach sądowych ani wyrokach z przeszłości".

Rezygnacja Ziejewskiego wzmocniła również opozycję, która z zaskoczeniem zwróciła uwagę na fakt, że w rządzie Tuska nadal mogą funkcjonować osoby z takimi kontrowersjami. Prawo i Sprawiedliwość domaga się teraz nie jednej, ale aż dwóch dymisji, co może jeszcze bardziej skomplikować sytuację obecnego rządu. Wszyscy obecnie czekają na to, co wydarzy się dalej i jakie kroki podejmie premier Donald Tusk, aby oczyścić atmosferę w swoim rządzie.