Córki zamordowanej Mai H. walczą o sprawiedliwość. Żądają 15 milionów złotych!
2024-12-06
Autor: Anna
Wstrząsająca tragedia, która miała miejsce w lipcu 2007 roku, znów wraca na czołówki wiadomości. 22-letnia Maja H. odwiedzała swojego konkubenta w zakładzie karnym we Wrocławiu, gdzie mężczyzna odbywał karę za rozbój. Już na początku wizyty jego dziwne zachowanie wzbudziło niepokój obecnych. Świadkowie zauważyli, że Adrian P. był wyraźnie poddenerwowany i pobudzony.
Gdy Maja udała się do toalety, jej partner poszedł za nią. Kilka minut później inny odwiedzający zauważył, co się dzieje, i powiadomił strażnika. Gdy ten dotarł na miejsce, odkrył tragiczne sceny: Adrian P. udusił swoją partnerkę, a następnie próbował popełnić samobójstwo przy pomocy prowizorycznego narzędzia.
W toku dochodzenia ujawniono, że Adrian P. planował morderstwo od kilku dni, podejrzewając Maję o zdradę. W sali widzeń przebywało 86 osób, a nadzór sprawowało jedynie dwóch strażników, z których jeden był nieobecny, a drugi nie reagował na podejrzane zachowanie mężczyzny.
Po tragedii powołano specjalną komisję, która miała zbadać okoliczności zdarzenia. Wyniki śledztwa ujawniły szereg nieprawidłowości: brak odpowiedniego nadzoru, nieodpowiednią reakcję strażników oraz niedobory w procedurach bezpieczeństwa. Pomimo tych ustaleń, żaden z funkcjonariuszy nie poniósł konsekwencji, a sprawa została umorzona.
Córki zamordowanej kobiety, Klaudia i Amanda, które w chwili śmierci matki miały zaledwie 4 lata i 11 miesięcy, postanowiły pozwać polskie państwo. Domagają się 15 milionów złotych zadośćuczynienia. W pozwie zaznaczono, że każda z dziewczynek żąda po 500 tysięcy złotych za każdy rok, który upłynął od tragicznych wydarzeń, przez które musiały zmagać się z dożywotnią traumą i wychowywać bez matki.
Ich pełnomocnik, mecenas Paweł Matyja, podkreśla, że sprawa jest symboliczna dla systemu sprawiedliwości, który powinien zmienić swoje procedury, by zapobiec takim tragediom w przyszłości. - To nie tylko kwestia pieniędzy, ale podstawowej sprawiedliwości. Gdy lekarz popełnia błąd medyczny, a ktoś przez to umiera, ponosi konsekwencje. A tutaj? Uznano, że wszystko było w porządku - mówi Klaudia, dodając, że jeśli uzyskają jakiekolwiek odszkodowanie, najpierw zainwestują w dobrego psychologa, aby poradzić sobie z traumą i znów rozpocząć normalne życie.
Czy ta historia zmusi polski rząd do refleksji nad systemem penitencjarnym i zapewnieniem lepszej ochrony osobom odwiedzającym osadzonych? Czas pokaże.