Kraj

Czy atak Tu-160 na Ukrainę to potęga czy słabość Rosji?

2024-11-20

Autor: Ewa

Według danych przekazanych przez Ukrainę, w ataku uczestniczyło siedem bombowców Tu-160 oraz 16 turbośmigłowych Tu-95MS. Te potężne maszyny odpaliły około 80 pocisków manewrujących, co zostało przez niektórych ekspertów ocenione jako imponująca demonstracja siły. Jednak czy faktycznie tak jest?

Tu-160, znany jako "bomber naddźwiękowy", został opracowany z myślą o atakach międzykontynentalnych, szczególnie na cele w Stanach Zjednoczonych oraz ich dostawy do Europy. Obecnie Rosja posiada około 15 tych maszyn, z niektórymi w procesie modernizacji do bardziej zaawansowanego wariantu Tu-160M. Zaintrygowało, że niedawno jeden z tych samolotów uległ wypadkowi, co podniosło pytania o ich stan techniczny. Wizerunek Tu-160 jest zatem trochę nietypowy, obciążony wypadkami i kontrowersjami.

Użycie Tu-160 w ataku z listopada może być analizowane jako wysłanie sygnału przez Moskwę: Rosja jest w stanie zmobilizować znaczące siły powietrzne w krótkim czasie. Jednak w porównaniu do wcześniejszych ataków, gdzie bombowce były używane sporadycznie - ostatni raz w maju 2023 z zaledwie dwoma Tu-160 - ten ruch stawia wiele pytań.

Skoro samoloty naddźwiękowe są w użyciu, skupiając się na ich osłabionej flocie, pojawia się obawa, czy rzeczywiście Rosja ma wystarczające zasoby, by kontynuować takie ofensywy. To z kolei rodzi spekulacje o potencjalnym zagrożeniu użycia broni nuklearnej, co jest stale podnoszone przez Moskwę.

Zaskakujący jest również fakt, że mimo posiadania możliwości odpalenia aż do 200 pocisków manewrujących, Rosja zdecydowała się jedynie na 80. Może to oznaczać, że sytuacja z amunicją nie jest tak różowa, jakby się wydawało, i że kraj ten ogranicza swoje operacje z powodu braku materiałów.

Majowe użycie Tu-160 w ataku na Ukrainę sugeruje także, że Rosja może być zmuszona do wykorzystania swoich najcięższych bombowców w obliczu rosnącej nieskuteczności ich mniejszych odpowiedników, takich jak Tu-22M3 Backfire, które do tej pory przeprowadzały znaczną część operacji wojskowych. To tylko potwierdza, że sytuacja na froncie staje się coraz bardziej nieprzewidywalna, a Rosja próbuje odnaleźć nowe metody działania.

Czy zatem ten atak to dowód na siłę, czy może przyznanie się do słabości? Odpowiedź może być bardziej złożona, niż się wydaje i wymaga dalszej analizy, jak górnolotne plany Moskwy zamieniają się w realizację na polu bitwy.