Przed sezonem wielu ekspertów przewidywało, że Włókniarz będzie musiał walczyć o utrzymanie w lidze, podczas gdy Sparta Wrocław ma aspirować do mistrzostwa. Początkowo te prognozy wydawały się słuszne, jednak w trakcie meczu sytuacja na torze się wyrównała, a goście odskoczyli w końcówce rywalizacji.

W drugiej połowie spotkania gospodarze spisywali się całkiem dobrze, co utrudniła nieobecność mocnego zawodnika Artioma Łaguty, który szybko wycofał się z rywalizacji.

Jednakże, niepokojącą kwestią dla kibiców Włókniarza jest postawa Piotra Pawlickiego. Jako jeden z liderów drużyny, jego wyniki są rozczarowujące. W jednym z biegów, jadąc na trzeciej pozycji, Pawlicki zaliczył upadek, a sędzia przyznał punkt zawodnikowi z końca stawki, Danielowi Bewleyowi. W ostatnim biegu Pawlicki zerwał taśmę, co znacznie utrudniało zespołowi walkę o utrzymanie. Gdyby Pawlicki zrealizował minimum oczekiwań, Włókniarz mógłby wywalczyć lepszy rezultat, przynajmniej nie przegrać z Spartą.

Warto jednak zauważyć pozytywne aspekty meczu. Jason Doyle pokazał klasę, imponując jazdą po powrocie z kontuzji. Jego występ rozwiewa wątpliwości co do jego formy, o czym wspominał trener Marek Cieślak. Nie tylko Doyle, ale również Wiktor Lampart oraz Mads Hansen i Kacper Woryna solidnie zaprezentowali się na torze, co daje nadzieję na lepsze wyniki w przyszłości.

W drużynie Sparty, Bartłomiej Kowalski wyróżniał się na tle rywali, a Brady Kurtz również kontynuował znakomitą formę. Z kolei Daniel Bewley i Maciej Janowski zaskoczyli nieco słabszymi rezultatami, nie potrafiąc wygrać nawet w czternastym biegu, mimo rezerwowego składu Włókniarza.

W rezultacie, mecz zakończył się wynikiem 39:51 na korzyść Sparty, co jest kolejnym sygnałem alarmowym dla Włókniarza w kontekście walki o utrzymanie w lidze. Włókniarz Częstochowa może stać przed trudnym zadaniem, aby poprawić wyniki w nadchodzących meczach, zwłaszcza jeśli forma kluczowych zawodników nie ulegnie poprawie.