Amerykański inwestor Howard Marks, znany z trafnych prognoz dotyczących skutków pandemii COVID-19 i nadchodzącej wielkiej recesji, ponownie zabrał głos. W rozmowie z agencją Bloomberga ocenia wpływ ceł na amerykańską gospodarkę oraz globalny rynek.

Marks porównuje obecne czasy do obrazów, które znamy z historii, stwierdzając, że "to jest największa zmiana perspektywy od czasów II wojny światowej". Podkreśla, że po II wojnie światowej społeczności międzynarodowe wybrały ścieżkę współpracy gospodarczej, aby uniknąć przyszłych konfliktów, co prowadziło do procesu globalizacji. Wprowadzenie ceł oznacza krok wstecz w tym osiągniętym konsensusie.

Z jego punktu widzenia, globalny handel stanowił motor rozwoju przez ostatnie 80 lat. Marks wskazuje, że Stany Zjednoczone zyskały wiele dzięki temu procesowi, zmieniając swoją gospodarkę z produkcyjnej na usługową.

Jednak Marks ostrzega, że nowe cła mogą gwałtownie zmienić tę sytuację. Twierdzi, że cła prowadzą do wzrostu kosztów oraz inflacji, co z kolei podnosi ceny towarów. "To może spowodować niepewność, której wcześniej nie doświadczaliśmy. To poważne wyzwanie, z którym teraz się mierzymy" - podkreśla ekspert.

Marks nie ukrywa, że nikt nie ma jeszcze pełnych danych, które mogłyby ukazać ten proces w szerszym kontekście, co potęguje uczucie niepewności. Oferuje jednak perspektywę, że "to nie jest czas na strach", a raczej na dostosowanie się do nowych realiów.

Z kolei w odpowiedzi na te zmiany, Europa rozpoczęła działania kontrujące. Plany europejskich liderów na reakcję na cła Trumpa są w toku, co może prowadzić do dalszych napięć w handlu międzynarodowym. W kontekście tych sytuacji, wiele osób zastanawia się, jakie efekty ekonomiczne przyniesie to dla zwykłych obywateli oraz w jakim kierunku pójdzie światowa gospodarka w nadchodzących miesiącach.

Czy cła Trumpa zmienią zasady gry na rynku? A może poprowadzą do większej współpracy międzynarodowej? Czas pokaże. Obserwujcie nas, aby być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami!