Emmanuel Macron: Katastrofa, której Francja jeszcze nie doświadczyła!
2024-12-05
Autor: Katarzyna
Wieczorem 7 maja 2017 roku nowo wybrany Emmanuel Macron, w otoczeniu entuzjastycznie nastawionego tłumu, wchodził na dziedziniec Luwru z nadzieją na odbudowę Republiki. Dziś, zaledwie 21 proc. Francuzów ufa prezydentowi, a prawie 2/3 społeczeństwa marzy o jego dymisji przed wyborami zaplanowanymi na 2027 rok.
W jednym z głównych powodów tego spadku zaufania kładzie się zła strategię polityczną, którą Macron przyjął od samego początku. Młody polityk zaczynał swoją karierę pod skrzydłami Françoisa Hollande’a, byłego prezydenta i lidera Partii Socjalistycznej, który wyniósł go na stanowisko szefa administracji Pałacu Prezydenckiego, a później ministra finansów. Jednak Macron szybko odciął się od swojego mentora, budując La République en Marche z ruin starego ugrupowania Hollande’a.
Jego hasło „et en même temps” (i jednocześnie) miało sugerować, że tradycyjny podział sceny politycznej na prawicę i lewicę jest przestarzały, a najlepiej czerpać pomysły z obu stron. W efekcie do jego centrowego ruchu dołączyła większość polityków umiarkowanej lewicy, pozostawiając Paryż z ledwie wystarczającymi wynikami dla Partii Socjalistycznej.
Na prawicy sytuacja wyglądała równie źle. Kiedy Macron zaczął przyciągać czołowych gaullistów, takich jak Édouard Philippe, Republikanie znaleźli się na marginesie. W wyborach parlamentarnych w lipcu uzyskali zaledwie 6,5 proc. głosów. Z kolei Zjednoczenie Narodowe, które od lat zyskuje w siłę, zaczęło coraz skuteczniej przyciągać niezadowolonych wyborców.
Macron podejmował wiele odważnych decyzji, a jego kariera polityczna była zbudowana na pewności siebie i umiejętności. Ale to perfekcjonistyczne podejście doprowadziło go do tragicznych w skutkach błędów. Uznawany na Sekwaną za Jowisza, prezydent stał się przekonany o swojej nieomylności. Samodzielnie podjął decyzję o przedterminowych wyborach do Zgromadzenia Narodowego w wyniku niepowodzenia podczas wyborów do Parlamentu Europejskiego. Francuzi jednak zaskoczyli go, odrzucając jego plany i odbierając mu większość.
Pomimo ambicji, w ciągu ostatnich siedmiu lat wprowadzono znaczące reformy, takie jak liberalizacja rynku pracy oraz zmniejszenie podatków, przyciągające inwestycje zagraniczne. Niemniej jednak, Macron nie zdołał dostrzec głębszych społecznych obaw –truizmów wynikających z francuskiej historii, w której centralizacja państwa odgrywała kluczową rolę w zaspokajaniu potrzeb obywateli.
Dodatkowo, jego ruch nigdy nie zaistniał na prowincji, co gorsza, prezydent podniósł ceny paliw, co wywołało oburzenie społeczeństwa. Wielu Francuzów maira na mniejsze zaufanie do polityki oszczędności i potrzeby reform ze względu na doświadczenia z rządami Macrona.
Konsekwencje byłoby jeszcze większe, gdyż Macron nie przewidział niestabilności globalizacji, co jedynie zwiększyło wpływ skrajnej prawicy. W wyborach z lipca 2023 roku 37 proc. Francuzów zagłosowało na Marine Le Pen.
Wielu obywateli obawia się o kształt swoich małych, tradycyjnych społeczności, a Macron stał naprzeciwko tego strachu, zamiast zrozumieć i uwzględnić te zjawiska. W 2017 roku, w noc swojego zwycięstwa, pojawił się przed rodakami z hymnem Europy, zamiast oddać hołd francuskiej tożsamości. To kluczowy punkt, który wciąż nie daje mu spokoju.
Czasy trudne nadchodzą dla Francji, a język polityczny za rządów Macrona może dostarczyć nam wielu świeżych tematów do przemyśleń. Czyżby francuska scena polityczna zmierzała ku jeszcze większym podziałom?