Wraca kontrowersyjny projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, który ma na celu zniesienie zasady 10H. W jego założeniach znalazło się ustanowienie minimalnej odległości wiatraków od zabudowań mieszkalnych na poziomie 500 metrów. Dotychczasowa regula wynosiła 700 metrów.

Na wczorajszej sesji Komitetu Stałego Rady Ministrów, pod przewodnictwem wiceministrów, ustalono większość kontrowersyjnych kwestii, które wciąż czekały na ostateczne rozstrzygnięcie. Paulina Hennig-Kloska, przewodnicząca zespołu, zapowiedziała, że projekt najwcześniej zostanie przedłożony do Sejmu w lutym, po przeanalizowaniu przez komisję prawniczą.

W czwartek, podczas debaty, poruszono również kwestie dotyczące lokalizacji wiatraków w pobliżu dróg. Hennig-Kloska zauważyła, że wprowadzono kompromis, który ma na celu uniknięcie zagrożeń dla bezpieczeństwa na drogach — wiatraki będą mogły być lokowane w odległości do 250 metrów od przejazdów, jeśli nie stwarza to ryzyka.

Afera wiatrakowa, określana także jako "Lex Kłoska", nabrała tempa w grudniu 2023 roku, kiedy to posłanka wprowadziła poprawki pozwalające na lokalizację elektrowni wiatrowych nawet w odległości 300 metrów od zabudowań. Decyzje podejmowane przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska są mocno krytykowane przez polityków Prawa i Sprawiedliwości, którzy twierdzą, że mogą one prowadzić do wywłaszczeń mieszkańców na rzecz deweloperów farm wiatrowych.

Pojawiają się również głosy, że nowe przepisy mogą być korzystne dla klimatu i energetyki odnawialnej w Polsce, jednak obawy obywateli dotyczące potencjalnych odziaływań środowiskowych i ich wpływu na jakość życia w okolicach nowych inwestycji wciąż są na czołowej pozycji w debacie publicznej.

Już w lutym 2024 roku zapowiada się gorąca dyskusja w Sejmie, a temat wiatraków wydaje się być jednym z kluczowych punktów politycznych, które mogą podzielić rządzących i opozycję w kontekście walki z kryzysem klimatycznym oraz wsparcia dla lokalnych społeczności.