Kraj

Mama 10-latka: Nauczycielka wysłała wiadomość o 21. Naszła ją 'wizja'

2024-10-06

W Polsce trwa spór o e-dzienniki, a rodzice są coraz bardziej zaniepokojeni komercjalizacją edukacji. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) rozpoczął dochodzenie w sprawie firmy Vulcan, dostawcy jednego z najpopularniejszych elektronicznych dzienników w Polsce. Decyzja ta jest wynikiem licznych skarg złożonych przez rodziców, które wskazują na wprowadzanie dodatkowych opłat za korzystanie z funkcji aplikacji, co jest sprzeczne z przepisami prawa.

Od listopada, użytkownicy aplikacji Vulcan będą musieli płacić 37,94 zł za dostęp do rozszerzonych funkcji. Rodzice nie kryją oburzenia, ponieważ zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Edukacji Narodowej z 2017 roku, e-dzienniki mają być bezpłatne. W praktyce, aby uzyskać pełny dostęp, konieczne stanie się wykupienie płatnej wersji aplikacji, co powoduje sytuację, w której części funkcjonalności zostają ukryte za płatnymi 'zamkami'.

Zjawisko to stało się przedmiotem dyskusji wśród rodziców i nauczycieli. Wiele osób jest zdania, że udostępnianie darmowego dostępu za pośrednictwem przeglądarek internetowych jest działaniem pozornym, które w praktyce utrudnia korzystanie z dzienników. Przykłady z życia codziennego ilustrują trudności, z jakimi borykają się rodzice i uczniowie, aby dostać się do informacji na temat ocen czy nieobecności. Wiceminister edukacji, Izabela Ziętka, broni zdania, iż dostęp przez przeglądarkę pozostaje bezpłatny, jednak wielu rodziców uważa to za naiwne.

Dyrektorzy szkół i nauczyciele zgłaszają, że systemy są niewystarczające i w wielu przypadkach nie działają poprawnie. Chaos w komunikacji z rodzicami oraz problemy z logowaniem do aplikacji wpływają na codzienną organizację pracy w szkołach. Przykładem może być sytuacja, w której nauczyciele informują o zmianach w planie zajęć tuż przed rozpoczęciem lekcji, co naraża uczniów na nieprzyjemności i nieefektywne przygotowania.

Dla przykładu, mama 10-letniego Sebastiana wspomina o wiadomości od nauczycielki, która nadeszła wieczorem. W jej treści nauczycielka jasno wskazała, że w kolejnym dniu dzieci powinny przynieść materiały do stworzenia maskotek, co zaskoczyło rodziców, którzy planowali inne aktywności. 'Takie sytuacje są frustrujące i wprowadzają dodatkowy chaos w naszym tygodniowym rozkładzie' – mówi oburzona matka.

Ponadto, z wystąpieniem o regulację w sprawie e-dzienników zainteresowali się również politycy, którzy widzą potrzebę dostarczenia darmowych rozwiązań przez państwo. Rodzice zasypują biura poselskie skargami na nieuczciwe praktyki dostawców. Również, jak wskazują eksperci, witryny internetowe są niewystarczające, a aplikacje mobilne nie działają sprawnie, co prowadzi do wprowadzenia jeszcze większej konfuzji.

Prawdziwe zmartwienia obejmują także bezpieczeństwo danych oraz możliwe nadużycia korzystające z poufnych informacji. Kwestie te nie umknęły uwadze specjalistów, ponieważ w obliczu booming e-dzienników, rynek staje się polem do nadużyć, a efektywność komunikacji między wszystkimi uczestnikami procesu edukacyjnego pozostawia wiele do życzenia.

Rodzice oraz nauczyciele apelują o zniesienie wszelkich opłat i wprowadzenie skutecznych regulacji, które pozwoliłyby na bezpłatny dostęp do informacji o postępach dzieci. To, co zaczęło się jako innowacja, staje się kolejną pułapką dla polskiego systemu edukacji.