Mięsożerna larwa powraca jako plaga. Znów zagraża bydłu i ludziom!
2024-12-07
Autor: Andrzej
Po latach walki z plagą mięsożernych larw muchy śrubowej (Cochliomyia hominivorax), która przez długie lata była uważana za pokonaną, sytuacja znów stała się alarmująca. Lata badań, miliony dolarów wydanych na projekty ochrony bydła oraz śmiertelne straty wśród zwierząt – to wszystko mogło dać nadzieję, że problem ten uda się ostatecznie wyeliminować. Niestety, rzeczywistość okazała się inna.
Muchy śrubowe, znane ze swojego okrutnego sposobu żerowania, zaczęły pojawiać się w Stanach Zjednoczonych w latach 70-tych XX wieku, a ich dalszy rozwój w kierunku krajów Ameryki Środkowej i Południowej przyniósł liczne straty w hodowli bydła. Larwy tego owada, które żywią się ciałem swoich ofiar, w tym zwierząt hodowlanych oraz ludzi, są poważnym zagrożeniem. Specjalizują się w atakowaniu ran oraz obszarów z otwartymi tkankami, gdzie samica muchy rodzi nawet do 400 jaj. W ciągu ich życia jedna samica może złożyć aż 3000 jaj, co sprawia, że starania o eliminację tego pasożyta są trudne do zrealizowania.
Przypadki infestacji larwami muchy śrubowej są szczególnie niebezpieczne dla noworodków, gdzie jajka są składane w okolicach pępka. Infekcje mogą prowadzić do poważnych chorób, a nawet śmierci. Nie należy zapominać, że muchy te mogą też infiltrować rany ludzi, co grozi niebezpiecznymi komplikacjami zdrowotnymi.
W latach 50-tych XX wieku Stany Zjednoczone wprowadziły nowatorską metodę walki z muchą śrubową, polegającą na uwolnieniu wysterylizowanych samców, aby zminimalizować rozmnażanie się populacji. Choć ten sposób pomógł w walce z plagą na wiele lat, obecnie na nowo stwierdzono jej obecność w Ameryce Łacińskiej i karabiną.
W czerwcu tego roku odnotowano pierwszy od lat 90-tych przypadek śmierci człowieka w wyniku infekcji larwami muchy w Kostaryce. Ofiarą była osoba niepełnosprawna, ale wykryto też kilka innych przypadków infekcji, które zostały pomyślnie wyleczone.
W listopadzie potwierdzono obecność muchy śrubowej w Chiapas w Meksyku, co budzi niepokój o przyszłość zdrowia zwierząt i ludzi w regionie. Sytuacja jest zatem krytyczna, a specjaliści alarmują, że wracająca plaga, jeżeli nie zostanie skutecznie zniwelowana, może prowadzić do coraz poważniejszych problemów. Pamiętajmy, że troska o zdrowie zwierząt to też troska o zdrowie ludzi!