Ministerstwo Cyfryzacji pracuje nad wprowadzeniem nowego podatku cyfrowego, który ma zwiększyć wpływy budżetowe z dużych korporacji operujących w Polsce - zapowiedział w poniedziałek wicepremier oraz szef resortu cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.

Podatek cyfrowy jest już stosowany w wielu krajach Unii Europejskiej, w tym w Francji, Włoszech czy Hiszpanii, a także poza UE, na przykład w Wielkiej Brytanii.

Odpowiedź na zapowiedź Gawkowskiego była natychmiastowa. Tom Rose, nominat Donalda Trumpa na ambasadora USA w Polsce, wyraził obawy na platformie X, że wprowadzenie cyfrowego podatku zaszkodzi relacjom Polski z USA i wywoła reakcję prezydenta Trumpa.

- Żaden ambasador żadnego kraju nie będzie nam dyktował, jakie podatki wprowadzamy - odpowiedział minister finansów Andrzej Domański w programie TVN24, podkreślając niezależność Polski w tej kwestii. Dodał również, że obecnie ministerstwo nie pracuje nad konkretnymi regulacjami dotyczącymi podatku cyfrowego.

Domański wyraził poparcie dla idei, że firmy powinny płacić podatki w Polsce, szczególnie te, które generują znaczne dochody.

Dyskusje na ten temat zyskują na intensywności. Premier Donald Tusk w środę zasugerował, że opodatkowanie dużych technologicznych firm jest możliwe, nie wykluczając tej opcji.

- Obserwujemy nowe trendy w polityce podatkowej i celnej na świecie. Może nałożymy te podatki, a może nie - powiedział Tusk.

Zgodnie z danymi unijnego komisarza ds. handlu, Marosza Szefczovicza, europejski rynek generuje dla amerykańskich gigantów nawet 40% ich przychodów. W kontekście usług cyfrowych, USA mają nadwyżkę wynoszącą 109 miliardów euro, podczas gdy Unia Europejska w handlu towarami osiąga nadwyżkę w wysokości 157 miliardów euro.

Rynki cyfrowe nadal się rozwijają, co stwarza nowe wyzwania i możliwości dla krajów na całym świecie. Jak widać, spór o cyfrowe podatki może stać się kluczowym tematem w relacjach międzynarodowych.