Świat

Ostatni wpis zwolenniczki Putina przed tragiczna śmiercią. Jak Prokofiewa kpiła z Ukrainy

2025-03-27

Autor: Marek

W dniu 26 marca rosyjska agencja prasowa TASS oraz Kanał Pierwszy podały do wiadomości publicznej informację o śmierci Anny Prokofiewej, dziennikarki propagandowej powiązanej z Kreml. Prokofiewa została zabita podczas wykonywania swoich obowiązków w obwodzie biełgorodzkim, gdy samochód, którym podróżowała, najechał na minę. Operator kamery Dmitrij Wołkow, który towarzyszył jej w tej misji informacyjnej, odniósł rany.

Anna Prokofiewa miała zaledwie 35 lat, ukończyła studia z zakresu dziennikarstwa na Rosyjskim Uniwersytecie Przyjaźni Ludowej i biegłe posługiwała się językiem hiszpańskim. W ostatnich latach pracowała w hiszpańskojęzycznym dziale agencji Rosija Siegodnia oraz w Kanałach Pierwszych, gdzie relacjonowała przebieg tzw. „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie.

Zarówno w swoich materiałach, jak i w mediach społecznościowych, Prokofiewa często relacjonowała wydarzenia z najniebezpieczniejszych rejonów frontu. W swoim ostatnim wpisie na Telegramie, który zamieściła tuż przed śmiercią, pokazała zdjęcie, na którym siedzi w lesie w kamuflażu wojskowym, nieopodal granicy z Ukrainą. W opisie zdjęcia nie mogła powstrzymać się od kąśliwego komentarza: "Gdzieś na granicy z państwem 404...", nawiązując do popularnego w internecie błędu 404, oznaczającego brak istnienia.

Prokofiewa była czwartą dziennikarką z rosyjskich mediów, o której śmierci informowano w tym tygodniu. Jednego dnia przed swoim zgonem pożegnała trzech kolegów po fachu, którzy również zginęli podczas pracy w strefie działań wojennych. Prokofiewa nie miała pojęcia, że wkrótce sama stanie się ofiarą tego niebezpiecznego zawodu.

Na początku wojny w Ukrainie, Prokofiewa od razu stała się zapalonym zwolennikiem działań rosyjskich sił zbrojnych. W swoich mediach społecznościowych wielokrotnie afirmowała politykę Władimira Putina i popierała agresję na Ukrainę, pisząc: "Nieważne co się stanie, zawsze będę dla naszych chłopaków. Możecie mnie obrażać, nienawidzić, nie obserwować – nie obchodzi mnie to!".

Tragiczne wydarzenia pokazują grozę sytuacji, w której znajdują się dziennikarze relacjonujący wojnę. W ostatnich latach wiele osób, w tym dziennikarze, zginęło, starając się zachować obiektywizm w trudnych i niebezpiecznych warunkach wojennych. Mimo różnorodnych ideologii i przekonań, prawdziwi profesjonaliści często stają na pierwszej linii, narażając własne życie dla prawdy i informacji.