Kraj

Powodzianie w Głuchołazach: Ubezpieczyciele nie mają serca! Brutalne prawdy na temat odszkodowań

2024-10-02

Głuchołazy, miasto w Opolszczyźnie, zmaga się z nieopisanym tragedią po potężnej powodzi, która uderzyła w połowie września. Zniszczenia przekraczają nawet te z feralnego roku 1997, gdy region również zmagał się z wielką wodą. Mieszkańcy pośpiesznie próbują remontować swoje zniszczone domy, aby zdążyć przed nadchodzącymi mrozami, jednak ich wysiłki utrudnia opieszałość ubezpieczycieli, którzy często odmawiają wypłaty należnych rekompensat.

Mecenas Artur Rudziński, reprezentujący wielu poszkodowanych, wskazuje na rosnącą liczbę osób, które składają wnioski o odszkodowania. — Niestety, obawiam się, że będziemy świadkami lawiny takich historii. Większość ludzi dopiero zaczyna starać się o pomoc od ubezpieczycieli, co potęguje frustrację i złość — komentuje.

Skala zniszczeń jest ogromna. Mieszkańcy nie pamiętają tak strasznej sytuacji. Woda zalała wiele domów, wynosząc z mieszkań wszystko, co przez lata gromadzili. Wiele osób zmuszonych jest do szybkiego wynajmu sprzętu do osuszania, ale to również wiąże się z ogromnymi wydatkami. — W moim przypadku woda osiągnęła 90 centymetrów. Musiałem wyrzucić całkowicie zniszczone sprzęty. Codziennie walczę, aby uruchomić piec kaflowy, który również został zalany. Moja rodzina i ja nie mamy wielu opcji — mówi Artur, mieszkaniec Głuchołaz.

Czas oczekiwania na rzeczoznawców jest nie tylko frustrujący, ale także niebezpieczny, zwłaszcza w obliczu nadchodzącej zimy. — Nie mogę czekać bez końca! Muszę działać, ale nie mam z czego finansować remontu, dlatego prosiłem ubezpieczyciela o pomoc. Dwa tygodnie milczenia to dla mnie katastrofa — dodaje inny mieszkaniec, Adam.

Mecenas Rudziński zwraca uwagę na drastyczne dysproporcje w traktowaniu poszkodowanych przez ubezpieczycieli. — To, co się dzieje, to prawdziwy dramat. Ostatnio jeden z poszkodowanych miał zalane nie tylko piwnicę, ale i piec oraz materiał opałowy na trzy lata. Rzeczoznawca wycenił jego straty na zaledwie 1200 zł. Jak oni mają przetrwać zimę? To niewiarygodne — mówi mecenas.

Dodatkowo, ubezpieczyciele stosują różne chwyty, aby wykręcić się od odpowiedzialności. Wiele polis zawiera niejasne sformułowania, które mogą prowadzić do dowolnej interpretacji. — Ludzie muszą być czujni i dokładnie czytać swoje polisy, aby nie dać się oszukać ubezpieczycielom — podkreśla mecenas.

Niemniej jednak, mieszkańcy Głuchołaz nie dają za wygraną. Walczą o swoje prawa i pomoc prawną, jaką oferuje mecenas Rudziński. — Musimy zjednoczyć siły, aby walczyć o to, co nam się należy. To nie jest tylko kwestia pieniędzy, ale o godność i bezpieczeństwo ludzi — kończy mecenas, wskazując na nadzieję, że mimo trudności, społeczność Głuchołaz nie podda się i razem pokona to nieszczęście.