Przerażające wieści o szwedzkim statku widmo przy polskim wybrzeżu! Czy "Sofia" zatonie?
2024-12-01
Autor: Anna
Szwedzki statek handlowy "Sofia" z niepokojem wypłynął w czwartek po południu z Ustki, nie mając ładunku. Wieczorem polska Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (SAR) otrzymała alarm od duńskich służb, informując o pożarze na pokładzie jednostki. "Sofia" znajdowała się w pobliżu wyspy Bornholm, co oznacza, że była na duńskich wodach, a sytuacja była poważna.
W szokującym obrocie spraw, Sebastian Kluska z SAR powiedział PAP, że statek spoczywa teraz na kotwicowisku w porcie w Gdyni. Jednak nie uzyskał zgody na wejście do jakiegokolwiek polskiego portu, co rodzi obawy o bezpieczeństwo. "Nie ma zgody władz administracji morskiej, aby jednostka weszła do portu, a armator otrzymał polecenie, aby holować ten statek do Szwecji. Kapitan holownika ostrzega, że 'Sofia' może zatonąć w swoim obecnym stanie!"
Zwracając uwagę na zaskakujące uchybienia formalne po stronie armatora, Kluska dodał, że brakowało oficjalnego pisma do dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni o zgodę na wejście do portu.
Na ten moment "Sofia" jest holowana w kierunku Szwecji. Niepokojące jest to, że polskie służby ratunkowe nie miały dostępu do pokładu statku, co wyklucza pełną ocenę sytuacji. "Nie ma zagrożenia dla ochrony środowiska, ale istnieje wysokie ryzyko zatonięcia jednostki," relacjonował Kluska. W tym momencie, władze polskie nie dysponują oficjalnymi informacjami na temat stanu jednostki.
Setki ludzi śledzą dramatyczne wydarzenia, gdy szwedzki statek dryfuje na Bałtyku. Akcja ratunkowa była kanałem, przez który zebrano niepokojące relacje o pożarze i zalewaniu wodą.
Z relacji rzeczniczki prasowej Urzędu Morskiego w Gdyni, Magdaleny Kierzkowskiej, wynika, że statek rozpoczął podróż do Szwecji, bez wiodącego ładunku i z poważnymi uszkodzeniami.
Co tak naprawdę się wydarzyło na statku "Sofia"? Został on pierwotnie holowany w kierunku Gdyni przez jednostkę FairPlay-20, a w asyście uczestniczyły również miejskie służby ratunkowe. Rzecznik prasowy SAR, Rafał Goeck, ujawnia, że alarm dotyczący pożaru i ewentualnych zalań został zgłoszony około 21:20 przez duńskie służby. "Zaoferowaliśmy pomoc i wysłaliśmy śmigłowiec z Darłowa, ale na miejsce dotarły najpierw maszyny duńskie i szwedzkie, które ewakuowały pięcioosobową załogę!"
Śmigłowiec polskiej Marynarki Wojennej również brał udział w akcji ratunkowej, ale tylko jako wsparcie. Wszyscy członkowie załogi zostali szczęśliwie ewakuowani na duńską fregatę. Dwie polskie jednostki, w tym specjalistyczny holownik ratowniczy, również wyruszyły w rejon dryfującego statku między Ustką a Darłowem.
Mimo że na razie nie ustalono przyczyn pożaru i uszkodzeń, wiadomo, że w czasie incydentu nad Bałtykiem panowały trudne warunki atmosferyczne, z silnym wiatrem o prędkości do 17,1 m/s.
Statkiem "Sofia" pływa pod szwedzką banderą, został zbudowany w 1986 roku, a jego całkowita długość wynosi 71,84 metra. Co ciekawe, statek był w Ustce 28 listopada z ładunkiem kruszywa, a teraz zmaga się z krytycznym zagrożeniem. Jak zakończy się ta dramatyczna sytuacja? Obserwujcie nas, aby być na bieżąco!