Sport

Radosław Piesiewicz w ogniu pytań po działaniach CBA! Czy to polityczna szarpanina?

2025-04-24

Autor: Anna

Akcja CBA, która miała miejsce 24 kwietnia, wstrząsnęła całą Polską. Agenci przeprowadzili przeszukania w 16 lokalizacjach, w tym miejscu zamieszkania Radosława Piesiewicza oraz siedzibie Polskiego Komitetu Olimpijskiego, w związku z rzekomym wystawianiem fałszywych faktur VAT. Rzecznik MSWiA, Jacek Dobrzyński, potwierdził te niepokojące doniesienia.

Radosław Piesiewicz, szef PKOl-u, szybko postanowił wyjść do mediów, organizując briefing prasowy. Już na początku zaznaczył: "Agenci CBA przybyli do mojego domu i rodziców, a także siedziby PKOl-u." Mówił o przeprowadzeniu akcji w sposób profesjonalny, a jego dokumenty, które miały być niezbędne, były już w rękach Krajowej Administracji Skarbowej.

— Zabezpieczono komputer i telefony, ale współpraca z organami ścigania przebiega bez zarzutu – dodał. Piesiewicz podkreślił, że posiada 300 stron notarialnie potwierdzonych dokumentów poświadczających jego działalność w PZKosz.

Zaskakujące powiązania i polityczne napięcia

Podczas briefingu Piesiewicz zaznaczył, że nie boi się o swoją przyszłość, a zeznania 90 świadków zostaną przekazane do prokuratury, licząc na ich wsparcie. "Wczoraj odbyło się też spotkanie u księcia Lubomirskiego, gdzie jasno zadeklarowałem, że nie zamierzam rezygnować z prezesury" – oznajmił.

Odmówił komentowania zarzutów ministra Sławomira Nitrasa, stwierdzając, że to część politycznej walki. "Nie możesz zniżać się do poziomu tych oskarżeń", dodał w odpowiedzi na zarzuty.

Czy przeszukanie było uzasadnione?

Piesiewicz wyraził również zaniepokojenie tym, że kontrola trwa dłużej, niż przewidywano. "Czemu nie ma jeszcze zarzutów?" – pytał, wskazując na opóźnienia w zakończeniu kontroli NIK.

Na koniec briefingui, szef PKOl-u przyznał, że liczy się z wszelkimi konsekwencjami, w tym ewentualnym zatrzymaniem. Jego determinacja w walce o dobre imię Instytucji i osobistego honoru jest widoczna.

Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń!

Sprawa Piesiewicza będzie z pewnością śledzona w mediach, a kolejne miesiące mogą przynieść ciekawe zwroty akcji. Polityczna rzeczywistość zyskuje na dramatyzmie, a działania organów ścigania mogą jeszcze mocniej wpłynąć na przyszłość jednego z kluczowych graczy w polskim sporcie.