Kraj

Sebastian Majtczak domaga się zadośćuczynienia od mediów. Adwokat rodziny ofiar: niech przyjedzie do Polski

2024-10-01

Sebastian Majtczak, podejrzany o spowodowanie tragicznego wypadku na A1, wystąpił z roszczeniem o 150 tys. zł zadośćuczynienia za "naruszenie jego dóbr osobistych". Wypadek ten miał miejsce 16 września ubiegłego roku, w wyniku którego zginęła trzyosobowa rodzina, w tym pięcioletnie dziecko. Według informacji przekazanych przez "Gazetę Wyborczą", Majtczak żąda również usunięcia artykułów z sieci, w których nazwano go sprawcą tego wypadku.

Adwokat Elżbieta Viroux-Benmasour, reprezentująca Majtczaka, podkreśliła, że nie można uznawać kogoś za sprawcę przed wydaniem prawomocnego wyroku przez sąd. W rozmowie z portalem O2 mec. Łukasz Kowalski, reprezentujący rodziny ofiar, zasugerował, że jeśli Majtczak ma odwagę, powinien wrócić do Polski i stawić czoła rodzinom ofiar.

Kowalski zauważył, że pozwy Majtczaka są próbą odwrócenia uwagi od jego problemów prawnych. "Jeśli uznaje, że jego dobra osobiste zostały naruszone, niech stawia czoła rzeczywistości", powiedział, dodając, że Majtczak powinien wyrazić swoje stanowisko w bezpośredniej rozmowie z mediami. Podkreślił również, że gdyby był prawnikiem Majtczaka, odradzałby mu podejmowanie takich kroków prawnych.

Tragiczny incydent na A1 międzynarodową uwagę zwrócił nie tylko z powodu straty ludzkiej, ale także z powodu rekordowej prędkości 253 km/h, z jaką poruszał się Majtczak w momencie wypadku. Śledczy ustalili, że jego BMW wjechało w tył innego samochodu, co doprowadziło do tragicznych konsekwencji. Po wypadku Majtczak szybko opuścił Polskę i obecnie przebywa w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Został tam aresztowany 4 października ubiegłego roku, kiedy ściśle współpracuje z organami ścigania.

Sprawa wzbudza wiele kontrowersji i emocji w Polsce. Adwokaci ofiar wskazują, że media mają prawo informować o tragedii, opierając się na ustaleniach śledztwa. Apelują, aby Majtczak nie unikał odpowiedzialności i przekonali się do publicznej rozmowy oraz stawienia się w sądzie, gdzie może opowiedzieć swoją wersję zdarzeń. Ta sprawa na pewno jeszcze będzie przedmiotem wielu dyskusji w mediach i w społeczeństwie.