Tadeusz Drozda, uwielbiany satyryk, który zdobył ogólnopolską popularność dzięki programowi "Śmiechu warte", ostatnio wywołał kontrowersje swoją szczerą wypowiedzią na temat emerytur artystów. Na hucznym jubileuszu Bohdana Łazuki Drozda nie krył się z krytyką osób, które skarżą się na niskie emerytury.

Drozda podkreślił, że winę za niskie świadczenia ponoszą sami twórcy. W rozmowie z portalem Jastrząb Post przyznał, że wielu artystów, zarabiając w młodości duże pieniądze, decydowało się na opłacanie minimalnych składek emerytalnych. "Zawsze nazywałem to pazernością - zaznaczył Drozda. - Kiedy miałem możliwość płacenia wyższych składek, wybrałem najniższe. Dziś jestem tego świadomy i zdaję sobie sprawę, że stworzyłem problem, który teraz wielu mnie wini. Gdybym zdecydował się płacić składki od wyższych kwot, moja emerytura byłaby znacznie wyższa. Ale nigdy nie myślałem o przyszłości, jako młody artysta cieszyłem się z tego, co miałem."

Warto dodać, że w obliczu kryzysu, wielu artystów już teraz z niepokojem patrzy w przyszłość, a komunikacja na temat emerytur staje się coraz bardziej niepokojąca. Czy krytyka Drozdy zmusi ich do przemyślenia swojego podejścia do składek emerytalnych? Jakie zmiany mogą zajść w polskim środowisku artystycznym w obliczu tych zawirowań? A może sytuacja zmusi artystów do jeszcze większego oszczędzania i planowania przyszłości?