Wstrząsające wieści z dnia 16 października obiegły świat muzyki – Liam Payne, znany z zespołu One Direction, zmarł tragicznie po upadku z trzeciego piętra hotelu w Buenos Aires. Jego pogrzeb w Amersham zgromadził wielu żałobników, w tym członków zespołu oraz matkę jego syna, Cheryl Cole. Teraz docierają do nas szokujące szczegóły o jego ostatnich chwilach.

Zaledwie kilka dni przed śmiercią, Liam wysyłał wiadomości do swojego bliskiego przyjaciela, Rogera Noresa. Z informacji uzyskanych przez serwis TMZ wynika, że w nocy z 15 na 16 października, artysta przebywał w CasaSur Hotel, gdzie zamówił aż cztery butelki whisky. To jednak nie koniec – tuż przed śmiercią zamówił dodatkowe pięć butelek, co może sugerować, że zmagał się z poważnymi problemami psychicznymi i uzależnieniem.

W godziny poranne, o 7:00, Liam wysłał SMS do Noresa, w którym sugerował zamiar „przelecenia dz***i”. Dwie godziny później ponownie się z nim skontaktował, pytając, czy ten może załatwić „6 gramów” – co, jak spekulują media, może wskazywać na używki, prawdopodobnie kokainę.

Nie tylko wiadomości Liama szokują fanów – również jego przyjaciółka Luna wyraziła swoje zaniepokojenie śmiercią piosenkarza, nawiązując do jego zmagań z depresją. Twierdzi, że sytuacja była „tragiczna, smutna i dziwna”, co może sugerować, że artysta borykał się z wieloma niewidocznymi demonami.

Cała sytuacja rzuca nowe światło na problemy uzależnień i psychiczne zdrowie w świecie show-biznesu. Zanim tragiczny finał dotknął Payne’a, artysta mógł przechodzić przez ciemny tunel, z którego nie potrafił znaleźć wyjścia. Czyżby jego śmierć była kolejnym ostrzeżeniem o potrzebie otwartej dyskusji na temat chorób psychicznych? Z pewnością będziemy śledzić tę historię, aby zrozumieć, co doprowadziło do tej tragicznej straty.