Rwanda zmaga się z poważnym kryzysem zdrowotnym, gdyż od momentu potwierdzenia pierwszych zakażeń wirusem Marburg, liczba chorych wzrosła do 20, a sześć osób straciło życie. Gorączka krwotoczna związana z tym wirusem budzi wielkie zaniepokojenie w społeczności lokalnej.

Władze Rwandy apelują do mieszkańców o szczególną ostrożność i zachowanie zasad higieny. Należy pamiętać o regularnym myciu rąk wodą i mydłem lub środkiem dezynfekującym oraz zgłaszaniu wszelkich podejrzanych symptomów. Objawy wirusa Marburg obejmują gorączkę, bóle mięśni, biegunkę i wymioty, a w skrajnych przypadkach mogą prowadzić do śmierci na skutek utraty dużej ilości krwi.

W międzyczasie sąsiednia Tanzania również zgłasza przypadki wirusa Marburg, co stawia region w sytuacji alarmowej. Władze sanitariuszy w obu krajach podejmują intensywne testy, aby powstrzymać dalsze rozprzestrzenianie się tego zabójczego patogenu.

Według Światowej Organizacji Zdrowia, obecnie nie istnieje skuteczna szczepionka ani lek na chorobę marburską, co zwiększa ryzyko dla zdrowia publicznego. Wirus ten, obok wirusa Ebola, należy do rodziny filowirusów, uznawanych za jedne z najbardziej niebezpiecznych dla ludzi.

Wirus został po raz pierwszy zidentyfikowany w 1967 roku w Marburgu w Niemczech, gdzie pacjenci zgłaszali się do szpitali z objawami takimi jak wysoka gorączka, bóle mięśni i objawy krwotoczne. Wirus przenosi się na ludzi przede wszystkim przez nietoperze owocowe oraz poprzez kontakt z płynami ustrojowymi zarażonych osób.

Wszystko to przypomina o tragicznych epidemiach Marburga z lat 1998-2000, kiedy to w Demokratycznej Republice Konga odnotowano aż 154 przypadki zakażeń, z których śmiertelność wynosiła nawet 88%. Dziś zatem ważniejsze niż kiedykolwiek jest monitorowanie sytuacji i podejmowanie wszelkich niezbędnych działań, aby uchronić zdrowie i życie mieszkańców.