Świat

Wrze na Bliskim Wschodzie: Izraelska armia przeprowadza 'ukierunkowane' naloty na Bejrut

2024-10-02

Izraelska armia w nocy z środy na czwartek ogłosiła przeprowadzenie kolejnego 'ukierunkowanego' nalotu na Bejrut, szczególnie w rejonie południowych przedmieść Dahija, które są uważane za bastion Hezbollahu. Atak został potwierdzony przez libańskie media, które informują o tragicznym bilansie – od rozpoczęcia izraelskiej ofensywy zginęło już ponad tysiąc osób, a około 1,2 miliona Libańczyków zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów. Większość ofiar to cywile, a sytuacja w Libanie, zamieszkanym przez około 5,5 miliona ludzi, pogarsza się z dnia na dzień.

Izraelskie władze podkreślają, że celem ich działań nie są cywile, lecz Hezbollah – organizacja terrorystyczna odpowiedzialna za ostrzały północnej części Izraela od momentu wybuchu konfliktu w Strefie Gazy. Izrael oskarża również Hezbollahu o przygotowywanie ataku na północ kraju, wzorowanego na najazdach Hamasu na południowe regiony Izraela 7 października.

W nocy z poniedziałku na wtorek izraelskie siły przeprowadziły operację lądową, która była określana jako 'ukierunkowana i ograniczona'. Walki toczyły się w strefach przygranicznych, a naloty na Liban trwają już od ponad tygodnia.

Według doniesień 'New York Times', Izrael zdołał zniszczyć około połowy rakiet i pocisków Hezbollahu, których liczba w przededniu konfliktu szacowana była na 120-200 tysięcy. W wyniku ataków zginęło niemal wszystkich wyższych dowódców grupy, w tym ich lider Hasan Nasrallah.

Konflikt izraelsko-hezbollach w Libanie odbywa się równolegle z walkami z Hamasem w Strefie Gazy, co dodatkowo zaostrza napięcia na Bliskim Wschodzie.

Warto zaznaczyć, że zarówno Hezbollah, jak i Hamas otrzymują wsparcie ze strony Iranu, a ich działania są elementem znacznie szerszej strategii przeciwdziałania wpływom USA i Izraela w regionie. Analizując sytuację, eksperci wskazują, że eskalacja konfliktów na Bliskim Wschodzie może mieć poważne konsekwencje nie tylko dla samych krajów zaangażowanych w walkę, ale i dla stabilności całego regionu.