Finanse

Zaskakujący cios dla branży rybnej! Polscy producenci łososi przymuszeni do walki z nowymi unijnymi normami

2024-12-17

Autor: Katarzyna

Polska zajmuje zaszczytne trzecie miejsce wśród eksporterów łososia na rynku unijnym, ustępując tylko Szwecji i Danii. Jesteśmy również światowym liderem w jego przetwarzaniu, ale nowe regulacje, które weszły w życie w kwietniu tego roku, stanowią ogromne wyzwanie dla polskich firm.

Nowa unijna regulacja wprowadziła surowe normy dotyczące ograniczenia czasu usztywniania ryb, co oznacza, że łososie muszą być podmrożone do temperatury od -4 do -7 stopni Celsjusza maksymalnie 96 godzin przed pokrojeniem. To jest kluczowy etap w produkcji wędzonego łososia, który w Polsce jest bardzo popularny.

Jednak tak restrykcyjny czas wpływa na całą branżę przetwórstwa rybnego w UE, szczególnie w Polsce. Producenci z Francji, Hiszpanii i Włoch, które również stosują schładzanie ryb, mają przewagę, ponieważ ich metody pozwalają na obniżenie temperatury tylko do -3 stopni Celsjusza, co znacznie ułatwia proces.

Warto dodać, że w Niemczech aż 60 proc. oferowanego łososia pochodzi z Polski. Eksport łososia przynosi Polsce około 2,5 miliarda euro rocznie, co stanowi 7 proc. całego eksportu spożywczego. Branża ta zatrudnia tysiące osób w regionach o wysokim bezrobociu takich jak Słupsk czy Lębork, z przewagą kobiet wśród pracowników.

Nowe unijne normy ograniczają czas dostaw, co wpływa na wzrost cen, a okres świąteczny tylko potęguje te trudności. Wzburzenie na rynku pracy jest odczuwalne - wiele firm boryka się z cięciami kadrowymi i wstrzymanymi rekrutacjami, co potwierdzają informacje z „Portalu Spożywczego”.

Po wprowadzeniu nowych regulacji producenci przetwórczy nie mogą już działać na zasadzie „zapasy”, co wymusza reorganizację łańcucha dostaw oraz skrócenie procesów produkcyjnych. W praktyce oznacza to wyższe koszty logistyczne i konieczność inwestycji w wydajniejszy sprzęt chłodniczy. Te zmiany przełożą się na wzrost cen dla konsumentów.

Co więcej, sektor przetwórstwa łososia zauważył spadek zapotrzebowania na pracowników. Jak informuje Iwona Wieczyńska, dyrektor regionu w Grupie Progres, ograniczenie godzin pracy wpływa na zarobki, co szczególnie jest odczuwane w okresach świątecznych, gdy wcześniej wzrastały dzięki zwiększonej liczbie godzin pracy.

Producenci nie są przygotowani na zwiększenie zatrudnienia, nawet gdyby to mogło przyspieszyć procesy przetwórcze. Ograniczona przestrzeń w zakładach przetwórczych ogranicza możliwości zwiększenia mocy przerobowych.

Obawiając się tych wyzwań, przemysł rybny rozważa automatyzację, co może wpłynąć na zmniejszenie liczby miejsc pracy w niektórych obszarach, ale także stworzyć nowe w dziedzinach technologicznych.

Czy polski przemysł rybny uda się przetrwać w obliczu tych wyzwań? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – zmiany, które wprowadzono, wstrząsnęły tą branżą i dla wielu firm oznaczają one stawkę z przyszłości.