
Anna Mucha nie przestaje atakować krytyków: Obserwacje widowni to brak skupienia!
2025-03-15
Autor: Magdalena
Od niemal czterech miesięcy trwa kontrowersja związana z tym, jak powinniśmy się ubierać do teatru. W listopadzie ubiegłego roku Anna Mucha ostro skrytykowała na mediach społecznościowych autorkę artykułu dotyczącego teatralnego savoir-vivre'u.
Mucha z całą pewnością staje przy swoich opiniach, potępiając sugestie ubierania się w sposób odpowiedni, uznała je za porażająco głupie. Na swoim Instagramie zamieściła filmik, w którym za pomocą barwnych epitetów podważa autorytet autorki: "Z całym szacunkiem do pani autorki - nie mogę nie myśleć o niej jako o nadętej ropusze".
Ciekawe, że Mucha poczuła się osobiście dotknięta radą, by unikać dresów w teatrach. W rozmowie z Marcinem Prokopem i Dorotą Wellman stwierdziła: "Ja jestem dobrą ciocią, i do mnie możecie przychodzić w bluzie... W teatrze ma być dobrze, wygodnie, a nie sztucznie".
Kontrowersja zyskała na intensywności, gdy Mucha zaczęła wtrącać się w wybór strojów innych aktorek. Marta Żmuda-Trzebiatowska, również obecna w programie, wyznała, że nie jest zwolenniczką sportowych strojów w teatrze. Mucha natomiast szybko odpowiedziała, sugerując, że jeśli Marta rozgląda się po widowni, to oznacza brak jej skupienia na pracy: "Jeżeli Marta Żmuda-Trzebiatowska przygląda się temu, jak wyglądają widzowie, to znaczy, że nie jest skupiona na pracy".
Ponadto, Mucha krytycznie odnosiła się do terminu „świątynia sztuki” w kontekście teatru, twierdząc, że zamiast zastanawiać się nad odpowiednimi sukienkami, widzowie powinni się skupić na doświadczeniu przedstawienia: "Przemysł tekstylny jest największym szkodnikiem dla naszej planety. Błagają mnie, żebym kupiła jeszcze jedną sukienkę, bo inaczej źle wypada! To nie jest w porządku".
Jej komentarze rozpalają emocje wśród widzów, którzy zastanawiają się, na ile uwagi należy poświęcać wyglądowi w kontekście sztuki. "Naprawdę kogoś to rusza?", pyta retorycznie Mucha, podsycając dalszą dyskusję na temat ubiorów w teatrze.
To kolejny dowód na to, jak temat elastyczności w dress code'zie w kulturze może prowadzić do ostrej wymiany zdań oraz wywoływać społeczne napięcia. Co myślicie? Czy w teatrze powinna obowiązywać jakaś dress code, czy może powinien to być miejsce, gdzie każdy może czuć się swobodnie i komfortowo?