Kraj

Czy Nawrocki będzie kandydatem na prezydenta? IPN w panicznym strachu!

2024-10-08

Autor: Ewa

Ostatnie spekulacje dotyczące Karola Nawrockiego, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, nie dają spokojnie zasnąć pracownikom instytutu. "Obawiam się, że jego ewentualny start w wyborach prezydenckich zainicjuje niespokojny okres dla IPN. Obecna władza ostrzy sobie zęby na naszą instytucję i tylko czeka na pretekst do działań" – zdradza jeden z pracowników.

W przypadku wejścia Nawrockiego do kampanii prezydenckiej, jego nieobecność jako szefa IPN mogłaby być problematyczna. Zgodnie z przepisami, prezes instytutu może być zastąpiony wyłącznie w przypadku śmierci, co stwarza obawy o naruszenie ustawy o IPN.

Warto wspomnieć, że Lewica od lat wzywa do likwidacji IPN, a w przeszłości także Koalicja Obywatelska wyrażała podobne stanowisko. Obecnie nie jest jednak jasne, jakie są dokładne zamiary KO. Wiadomo, że największa partia rządząca planuje wprowadzenie radykalnych zmian w funkcjonowaniu instytutu.

Już za niecały miesiąc Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wielu analityków porównuje to do manewru z 2014 roku, kiedy to Andrzej Duda został wskazany jako kandydat, który ostatecznie wygrał wybory. Wśród potencjalnych kandydatów wymienia się znane nazwiska, takie jak były minister Marcin Przydacz oraz europoseł Tobiasz Bocheński.

Nawrocki w jednym z wywiadów przyznał, że jest świadomy swojego miejsca na liście kandydatów. "Funkcja prezesa IPN wiąże się z wieloma spotkaniami z politykami różnych obozów, więc te rozmowy się toczą. Nie jest to kwestia moich ambicji – jestem gotów służyć Polsce" – mówi. Jego kadencja jako prezesa kończy się w 2026 roku, co rodzi pytania o to, czy zrezygnuje z tej funkcji.

W międzyczasie władze zapowiadają cięcia w budżecie IPN o 55 milionów złotych. Te plany wynikają z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która skrytykowała sposób wydawania pieniędzy w instytucie. Można się zatem spodziewać, że jeśli Nawrocki zdecyduje się na start w wyborach, jego sytuacja w IPN diametralnie się zmieni.

Co więcej, jeśli Nawrocki zrezygnowałby z pełnienia funkcji prezesa, Sejm musiałby wybrać jego następcę, co może być trudne w obliczu obecnej politycznej sytuacji. Większość w parlamencie ma koalicja rządząca, a prawo zgłaszania kandydatów przysługuje Kolegium IPN, które jest głównie związane z PiS, co dodatkowo komplikuje sytuację prawa i sprawiedliwości.

Przewodniczący Kolegium, prof. Wojciech Polak, krytykuje obecny rząd, co podgrzewa atmosferę napięcia. Kadencja członków Kolegium trwa siedem lat, więc zmiany w jego składzie mogą nastąpić dopiero w 2030 roku.

Jednak los instytutu może być niewiadomą, jeśli władze pozostaną w rękach obecnego rządu. Pojawiają się obawy, że nie tylko Nawrocki, ale także sama instytucja mogą stanąć w obliczu radykalnych zmian, jeśli do władzy dojdzie opozycja, która od lat krytykuje IPN.