Kraj

Miliony strat po powodzi. "Rządowa pomoc jest praktycznie żadna"

2024-10-05

Miliony strat po powodzi

Powódź, która nawiedziła południe Polski, wyrządziła olbrzymie szkody, a poszkodowani wciąż walczą z jej konsekwencjami. Wśród nich jest Łukasz Bac z Ołdrzychowic Kłodzkich, przedsiębiorca prowadzący zakład przerobu drewna. Region, w którym się znajduje, został szczególnie mocno dotknięty przez ten kataklizm.

Zakład Łukasza Baca został zalany, szacowane straty wynoszą nawet 2,5 mln zł. Choć 14 września woda w okolicach zakładu była podwyższona, to prawdziwy koszmar zaczął się po przerwaniu zapory w Stroniu Śląskim. Fala wody o wysokości 1,5-1,7 m przeszła przez zakład, niszcząc wszystkie maszyny i urządzenia.

Przez kolejne trzy tygodnie Łukasz i jego załoga starają się wznowić produkcję, jednak brak ubezpieczenia od powodzi uniemożliwia im liczenie na pomoc finansową z polisy.

W zakładzie pracuje 30 osób, które z własnej inicjatywy sprzątają i naprawiają szkody. "Chcemy uruchomić produkcję, ale nie wiemy, kiedy to się uda" - mówi Łukasz. Przyznaje, że konieczna jest pomoc specjalistów, zwłaszcza w obszarze napraw elektroniki, co wiąże się z wysokimi kosztami.

Jednak rządowe wsparcie uważane jest za niewystarczające. "Jest praktycznie żadna. Odroczenie składek na ZUS niewiele zmienia w trudnej sytuacji przedsiębiorców, którzy zostali dotknięci przez powódź" - podkreśla. Wielu pracowników mieszka w okolicy, gdzie powódź przyniosła straty także ich rodzinom, dlatego Łukasz nie chce ich zwalniać, mimo że od trzech tygodni nie produkowali nic.

W podobnym tonie ocenia obecną sytuację Andrzej Chomyszczak, prezes spółdzielni Cukry Nyskie, której zakład również ucierpiał w wyniku powodzi. Domaga się bezzwrotnej pożyczki na wypłatę pensji dla pracowników oraz umorzenia składek ZUS.

W ostatnich dniach wiele osób pyta o system ostrzegania przed powodzią, który zawiódł w tej sytuacji. Władze nie stale informowały o zagrożeniu, a brak komunikacji w momencie przerwania zapory przyczynił się do chaosu.

Zniszczenia w Kłodzku osiągnęły wartość 200 milionów złotych, a miasto zmaga się z ogromnymi stratami infrastrukturalnymi, które sięgną około 40 milionów złotych na same przywrócenie dróg. Władze zapewniły o wsparciu ze strony rządu w naprawach, a premier obiecał finansowanie odbudowy. Miasto Kłodzko otrzyma także 5 milionów złotych od władz Warszawy na wsparcie po katastrofie.

To niewątpliwie trudny czas dla mieszkańców regionu, a ich determinacja w odbudowie po tej katastrofie zasługuje na podziw.