Papież Franciszek odsłonił przerażające tajemnice w swojej nadchodzącej autobiografii, która ma ujrzeć światło dzienne już w styczniu. W dniu swoich 88. urodzin, dziennik "Corriere della Sera" opublikował fragmenty, które ujawniają, że podczas jego wizyty w Iraku udało się udaremnić dwa poważne zamachy.

Surowa rzeczywistość bezpieczeństwa w Iraku

Papież przyznał, że otrzymał ostrzeżenie z brytyjskich służb bezpieczeństwa o planowanych atakach. Młoda kobieta z ładunkiem wybuchowym miała udać się do Mosulu, aby zdetonować bombę w czasie jego wizyty. Dodatkowo, pojazd ciężarowy z takim samym zamiarem miał wyruszyć w stronę papieża. "To było szokujące dla mnie, ale także ważne, by być świadomym realiów tego regionu" - napisał papież, relacjonując swoje odczucia.

Iracka policja skutecznie zareagowała

Kiedy Franciszek następnego dnia zapytał o zamachowców, otrzymał informację od żandarmerii watykańskiej, że "już ich tam nie ma". "Iracka policja przechwyciła ich i zneutralizowała. To doświadczenie ukazuje, jak skomplikowane i niebezpieczne są realia wojny" - podał papież w księdze, określając je jako "zatruwający owoc wojny".

Zdecydowanie wbrew ostrzeżeniom

Jego wizyta w Iraku była pierwszym takim krokiem papieża na tym terytorium, które doświadczyło ekstremistycznej przemocy i profanacji. Mimo ostrzeżeń i obaw, związanych zarówno z sytuacją bezpieczeństwa, jak i pandemią COVID-19, Papież potrafił przekroczyć własne obawy. "Prawie wszyscy odradzali mi tę podróż, jednak czułem, że muszę być tam, gdzie są ludzie dotknięci cierpieniem i przesiedleni" - wyznał.

W trakcie wizyty papież spotkał się z chrześcijanami prześladowanymi przez ISIS oraz z wieloma innymi lokalnymi liderami, w tym historycznym spotkaniu z Wielkim Ajatollahem Al-Sistanim, czołowym autorytetem szyickiego islamu. Jako pierwszy papież w historii, odwiedził teren starożytnego miasta Ur, Mosul, Karakosz i Irbil w irackim Kurdystanie, co znacząco wpisuje się w długą historię dialogu międzyreligijnego oraz dążeń do pokoju w regionie.